Polityka narodowościowa PRL

Mironowicz Eugeniusz


Partia przeciw dyskryminacji narodowościowej (1955-1958)

Ferment na najwyższych szczeblach władzy trwający od końca 1954 r. sprzyjał nie tylko liberalizacji systemu politycznego, lecz przede wszystkim stwarzał społeczeństwu polskiemu większą możliwość manifestowania autentycznych postaw, sympatii i przekonań. Wszędzie tam, gdzie w sąsiedztwie Polaków zamieszkiwały mniejszości narodowe pojawiła się fala wrogości wobec nich i oskarżenia o wszystkie możliwe nieszczęścia epoki stalinizmu. Wcześniejsze deklaracje władz, że Polska stała się krajem jednolitym etnicznie i skrywanie wobec społeczeństwa polskiego faktu istnienia problemu narodowościowego w latach 1948-1954, sprzyjały jedynie narastaniu atmosfery podejrzliwości wobec osób innej narodowości. Zazwyczaj w miejscu pracy lub zamieszkania łatwo rozpoznawano Białorusinów, Ukraińców, Żydów, Niemców. Nawet deklarowanie przez nich polskiej narodowości nie oznaczało potraktowania ich jako swoich. Z reguły także obecność w szeregach stalinowskiego aparatu władzy osób pochodzenia żydowskiego, białoruskiego lub ukraińskiego wywoływała wielkie społeczne emocje oraz oskarżenia o prześladowania Polaków z powodu uprzedzeń narodowych. Obecność mniejszości narodowych wśród funkcjonariuszy PZPR, UBP, MO dla wielu była symbolem obcości władzy.

Istniejące nastroje starali się wykorzystać niektórzy komuniści polscy w walce o stanowiska we władzach partii. Od 1955 r. w kierownictwie PZPR ścierały się dwie koncepcje. Pierwsza przewidywała stopniowe odchodzenie od systemu totalitarnego i częściowe dopasowanie praktyk rządzenia do oczekiwań społecznych, druga zaś, przeciwna liberalizacji, dążyła do mobilizacji mas partyjnych przy pomocy haseł antysemickich i nacjonalistycznych1. Pierwszą grupę nazywano Puławianami, drugą zaś Natolińczykami. Na najwyższych szczeblach władzy istotą walki politycznej stało się przerzucanie odpowiedzialności politycznej za zbrodnie stalinizmu na osoby pochodzenia żydowskiego zajmujące wysokie stanowiska we władzach partyjnych, jak Jakub Berman czy Hilary Minc2. Ten sposób pomniejszania własnego udziału w budowaniu totalitaryzmu w Polsce uzyskał poparcie wielu działaczy partyjnych szczebla wojewódzkiego i powiatowego. Na Białostocczyźnie zrzucanie odpowiedzialności za zbrodnie stalinizmu próbowano realizować kosztem komunistów białoruskiego pochodzenia.

Niezależnie od walk wewnątrz aparatu partyjnego postępująca odwilż polityczna w Polsce przyniosła także odmrożenie nastrojów nacjonalistycznych i antysemickich. Sekretariat Biura Politycznego KC PZPR został zasypany doniesieniami o wystąpieniach antyżydowskich, antybiałoruskich, antyniemieckich, antyukraińskich, antysłowackich. Najczęściej dochodziło do przypadków obrażania w miejscach pracy, prześladowań dzieci w szkołach z powodu ich inności narodowej, rugowania z pracy, zwłaszcza Niemców i Żydów, bójek wywołanych na tle etnicznym oraz, nielicznych wprawdzie, przypadków zabójstw3. Często źródłem szerzenia nastrojów nacjonalistycznych byli nauczyciele, którzy swoją postawą prowokowali dzieci i młodzież polską do agresji w stosunku do kolegów reprezentujących inne tradycje narodowe4. Treść dokumentów partyjnych wskazuje, że wybuch nacjonalizmu był zaskoczeniem dla władz5. Po latach wpajania haseł „proletariackiego internacjonalizmu”, zwłaszcza z „bratnimi narodami słowiańskimi”, okazało się, że nie miało to większego wpływu na postawy społeczeństwa polskiego. Nie sposób było jednak dalej prowadzić polityki narodowościowej bez jej upublicznienia, gdyż groziło to jedynie eskalacją istniejących konfliktów.

Latem 1955 r. Sekretariat KC PZPR podjął decyzje mające istotny wpływ na kształtowanie nowej polityki partii wobec mniejszości. W czerwcu zobowiązał wszystkie instancje partyjne do udzielenia pomocy gospodarczej Ukraińcom oraz aktywniejszej pracy politycznej w tym środowisku, aby powstrzymać dążenia do powrotu na dawne miejsca zamieszkania. Metodą miały być nie zakazy i ograniczenia swobody przemieszczania się, lecz pokazywanie perspektyw w przypadku pozostania w miejscu aktualnego pobytu. Za pośrednictwem komitetów wojewódzkich zobowiązano administrację terenową do poważnego potraktowania nowej polityki partii w kwestii ukraińskiej6. W rezultacie jesienią 1955 r. liczba szkół z nauką języka ukraińskiego wzrosła do 82, a liczba uczniów do 16257. W czerwcu tego roku było zaledwie 19 szkół z 424 uczniami. W powiatach, w których zamieszkiwali Ukraińcy odbyły się narady władz z przedstawicielami tej społeczności. Ludność ukraińska była wciągana do czynnego rozwiązywania jej własnych problemów. Do końca 1955 r. znacznie zwiększono pomoc materialną na remonty i modernizację gospodarstw, będących w posiadaniu Ukraińców oraz zakończono nadawanie aktów własności. Szybko odradzało się ukraińskie życie kulturalne. Wprawdzie nie wykraczało ono poza granice folkloru, lecz liczne wiejskie chóry śpiewacze stały się ważnym elementem aktywizacji Ukraińców8.

Latem 1955 r. Komitet Centralny PZPR rozpoczął przygotowania do powołania organizacji społeczno-kulturalnych dla Białorusinów i Ukraińców oraz redakcji pism adresowanych do tych mniejszości. Tworzenie tych instytucji przebiegało według scenariusza sprawdzonego kilka lat wcześniej na społeczności żydowskiej. Doborem kadr przyszłej organizacji ukraińskiej oprócz instancji partyjnych zajmowało się MSW9. W składzie 10-osobowego komitetu organizacyjnego znaleźli się dawni działacze Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy oraz przedstawiciele młodej inteligencji, w stosunku do których istniało przekonanie o ich lojalności wobec polityki partii. Do tworzenia organizacji białoruskiej oddelegowano zaufanych pracowników z Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Białymstoku oraz Prezydium WRN. W październiku 1955 r. ustalono skład kadry kierowniczej przyszłej organizacji białoruskiej10. W tym samym czasie podjęto także działania uwzględniające potrzeby kulturalne społeczności niemieckiej. Symptomem tego było przekształcenie tygodnika „Arbeiterstimme” w gazetę codzienną oraz dokooptowanie do składu redakcji osób narodowości niemieckiej11. Pismo uzyskało możliwość prezentowania także poglądów i racji czytelników. Władze, aby zahamować gwałtownie rosnące tendencje wyjazdowe, zezwoliły na rozwój aktywności kulturalnej, szkolnictwa i prasy. Decyzje o utworzeniu organizacji społeczno-kulturalnej dla Niemców podjęto w czerwcu 1956, gdy pomyślnie zakończyły się działania związane z powołaniem towarzystw białoruskiego i ukraińskiego. Obok Niemców własne organizacje mieli otrzymać Liwini oraz Słowacy wraz z Czechami.

Tworzone z inicjatywy władz towarzystwa społeczno-kulturalne dla mniejszości narodowych z jednej strony stały się elementem kontroli i oddziaływania partii na te środowiska, z drugiej zaś pozwalały na ich integrację oraz niewątpliwie przyczyniały się do rozwoju kultury. Fakt ich powołania oznaczał wreszcie oficjalne uznanie istnienia w kraju mniejszości narodowych.

W opracowanym w sierpniu 1955 r. przez Ministerstwo Oświaty obszernym raporcie o prawie do nauki ludności niepolskiej pisano, że „Polska jest w zasadzie państwem jednonarodowym z drobnymi skupiskami ludności białoruskiej, słowackiej, niemieckiej, litewskiej, ukraińskiej, żydowskiej”12. Dokument sporządzony dla potrzeb MSZ udowadniał, że ludność niepolska miała zagwarantowane równe prawa we wszystkich dziedzinach życia publicznego. „Naczelna zasada socjalizmu — pisano — to likwidacja wyzysku człowieka przez człowieka, zapewnienie jednostce ludzkiej pełni jej rozwoju kulturalnego, połączone z postulatem braterskiego współżycia narodów. Postulat braterskiego współżycia narodów wyklucza zaś nacjonalizm i szowinizm”13. Ministerstwo Oświaty powoływało się na zapis konstytucyjny o równości wszystkich obywateli oraz podawało przykłady inwestycji przemysłowych na terenach zamieszkanych przez mniejszości narodowe aby udowodnić, że jakakolwiek dyskryminacja w socjalistycznym państwie jest niemożliwa14. Dobór argumentów świadczył, że MSZ chciało przedstawiać PRL jako kraj powszechnej tolerancji, wolny od nacjonalizmu i szowinizmu.

W grudniu 1955 r. KC PZPR wydał uchwałę zobowiązującą Ministerstwo Kultury i Sztuki (MKiS) do pracy ze środowiskami mniejszości narodowych15. Był to nowy element w polityce państwa wobec mniejszości narodowych, gdyż do tej pory sprawy te znajdowały się głównie w kręgu zainteresowań MAP i MBP. Prawdopodobnie przymierzano się do powierzenia resortowi kultury roli oficjalnego koordynatora polityki państwa wobec mniejszości narodowych. W 1956 r. w przyznano ministerstwu 2,3 mln zł na finansowanie działalności kulturalnej tych środowisk16. MKiS nie dysponowało jednak odpowiednimi kadrami, ani nie miało żadnych doświadczeń w pracy z ludnością niepolską, dlatego większość spraw związanych z mniejszościami narodowymi stopniowo przechodziła w zakres kompetencji MSW. Resortowi temu powierzono nadzór i koordynację pracy towarzystw społeczno-kulturalnych. Rola głównego kreatora polityki narodowościowej należała jednak do Sekretariatu KC.

W uchwale obradującego w lipcu 1956 r. VII Plenum KC PZPR znalazły się stwierdzenia mówiące o tym, że partia zdecydowanie przeciwstawia się wszelkim przejawom nacjonalizmu i szowinizmu. Plenum potępiło dyskryminację obywateli należących do mniejszości narodowych i zapowiedziało walkę o ich równouprawnienie, dostęp do oświaty w języku ojczystym oraz pełny udział w życiu społecznym i politycznym kraju17. Wynik obrad VII Plenum okazał się zwycięski dla Puławian, którym udało się odrzucić propozycje Natolińczyków zmniejszenia liczby Żydów w kierownictwie partii18. Sprawy narodowościowe stały się także przedmiotem dyskusji przełomowego w dziejach PRL VIII Plenum KC PZPR w październiku 1956 r. Ponownie potępiono przypadki dyskryminacji obywateli ze względu na ich odmienność narodową19. Sygnały płynące z Komitetu Centralnego zmieniały wprawdzie atmosferę wokół mniejszości narodowych wśród lokalnych elit partyjnych i administracyjnych, lecz nie eliminowały nastrojów wrogości panujących wśród społeczństwa polskiego. Często inicjatorami nacjonalistycznych wystąpień byli funkcjonariusze partii.

W styczniu 1957 r. KC PZPR powołał własną stałą Komisję do Spraw Narodowościowych, która oficjalnie miała „udzielać politycznej pomocy w realizacji linii partii instytucjom, organizacjom partyjnym, społecznym, stowarzyszeniom kulturalnym mniejszości narodowych”20. W rzeczywistości, jak się wydaje, była przewidziana jako pewien wentyl bezpieczeństwa, umożliwiający rozładowanie napięcia wśród mniejszości narodowych. W jej składzie oprócz przedstawicieli KC i MSW znaleźli się także szefowie działających już towarzystw społeczno-kulturalnych — białoruskiego, ukraińskiego i żydowskiego. Przewodniczącym Komisji został sekretarz KC, były minister oświaty Witold Jarosiński, jego zastępcą wiceminister spraw wewnętrznych Zygfryd Sznek, a sekretarzem pracownik KC Aleksander Sław. Komisje do spraw narodowościowych powstały także przy komitetach wojewódzkich partii w Białymstoku, Lublinie, Rzeszowie, Olsztynie, Gdańsku, Koszalinie, Szczecinie, Zielonej Górze, Wrocławiu, Katowicach i Krakowie.

Powołanie Komisji poprzedziło zebranie przez Sekretariat KC szczegółowych informacji o wszystkich mniejszościach narodowych, zamieszkujących w Polsce oraz przeprowadzenie wnikliwej analizy ich sytuacji. Zebrany materiał pozwalał określić jakie nastroje panują wśród członków partii i zwykłych obywateli w stosunku do Żydów, Niemców, Ukraińców, Białorusinów i Słowaków oraz położenie polityczne i oczekiwania każdej z tych mniejszości. Z informacji KC, przeznaczonej do użytku wewnętrznego, wynikało jednoznacznie, że najwyższe władze partyjne miały świadomość, iż zapewnienia o internacjonalistycznym traktowaniu mniejszości nie rozwiązują żadnych problemów, ani nie zmieniają atmosfery wokół nich wśród społeczeństwa polskiego. „W aparacie partyjnym i państwowym — przyznawano — brak jest pracowników, którzy znają problemy narodowościowe”21. Tymczasem propozycje przysyłane do KC przez MSW i wojewódzkie władze partyjne lub administracyjne świadczyły o braku wizji jakiejkolwiek alternatywnej polityki. Aparat partyjny i państwowy oczekiwał na instrukcje. Niektóre wojewódzkie komisje do spraw narodowościowych wręcz prosiły o przysłanie jakichś wytycznych na temat polityki partii wobec mniejszości narodowych22. Często bowiem zasiadali w nich ludzie, którzy kilka lat wcześniej byli świadkami lub zgoła realizatorami zupełnie odmiennej polityki.

Na jednym z pierwszych posiedzeń Komisji do Spraw Narodowościowych w lutym 1957 r. dokonano oceny sytuacji mniejszości narodowych w Polsce, a wyniki dyskusji w formie raportu przesłano do Sekretariatu Biura Politycznego KC PZPR. „W naszym kraju zdarzają się wypadki nietolerancji, dyskryminowania obywateli pochodzenia niepolskiego, mimo że założenia ideologiczne naszego państwa, założenia marksizmu-leninizmu zapewniają równość obywateli niezależnie od pochodzenia i rasy — pisano w raporcie. — Wzrost szowinizmu i nacjonalizmu polskiego wpływa na ożywienie się nastrojów nacjonalizmu wśród mniejszości narodowych. (...) Prześladowanie obywateli niepolskiego pochodzenia jako zjawisko antyhumanitarne, antysocjalistyczne, przynosi niepowetowane straty naszemu krajowi. Jest ono jednym z objawów łamania praworządności i wnosi w nasze życie elementy anarchii. Dyskryminowanie jakichkolwiek grup obywateli przyczynia się do rozluźnienia dyscypliny państwowej i społecznej. Wpływa demoralizująco na prześladujących, obniża ich godność ludzką. Paraliżuje społeczną oraz gospodarczą aktywność prześladowanych, w przypadku wyjazdów z Polski eliminuje wręcz z naszego życia tysiące wartościowych pracowników, z produkcji, z aparatu państwowego i gospodarczego. Fakty te niegodne cywilizowanego kraju odbijają się głośnym echem w postępowych i demokratycznych środowiskach za granicą, wśród intelektualistów, pisarzy i uwłaczają imieniu Polski. (...) Rozlewająca się fala nacjonalizmu i szowinizmu cofa nas w naszym rozwoju, osłabia partię, przeszkadza w budowie socjalizmu. (...) Tu i ówdzie nacjonalistycznym i rasistowskim hasłom ulegają chwiejni członkowie naszej partii, co znalazło m.in. wyraz w niektórych wystąpieniach na zebraniach i konferencjach partyjnych”23.

Komisja proponowała Biuru Politycznemu, aby Komitet Centralny na najbliższym posiedzeniu podjął decyzje w sprawie zwalczania nacjonalizmu i antysemityzmu wśród członków partii. Najpilniejszym zadaniem partii — zdaniem Komisji — powinna być praca wychowawcza wśród społeczeństwa polskiego i wyeliminowanie nastrojów nacjonalistycznych. „Piętnować występującą w różnej formie dyskryminację narodowościową jak: zwalnianie Żydów, Ukraińców, Niemców i Białorusinów z pracy, trudności w szerzeniu znajomości języka ojczystego mniejszości narodowych, niemożność uprawiania praktyk religijnych w ich obrządku”. Komisja proponowała także roztoczenie wszechstronnej opieki nad komunistami żydowskimi, białoruskimi, ukraińskimi, niemieckimi, pokazywanie ich wkładu w walkę z faszyzmem, utrwalanie władzy ludowej i budowę socjalizmu w Polsce. „W stosunku do ludności żydowskiej, pilnym zadaniem jest wytworzyć klimat, który będzie przeciwdziałał panicznym nastrojom wyjazdu z kraju. Administracyjnymi środkami nie można powstrzymać wyjazdów, obywatele ci odczuliby jako przymus i pogwałcenie ich woli. Instancje partyjne powinny obok różnych form pracy wyjaśniającej prowadzić rozmowy z ludźmi, którzy zgłaszają chęć wyjazdu z Polski i drogą perswazji wpływać na ich decyzje”24. Jako pilne zadanie, które należało postawić organizacjom partyjnym, uznano zwalczanie wśród społeczeństwa polskiego mitu, że wszyscy Żydzi w Polsce są dyrektorami, a Ukraińcy byłymi upowcami.

Na początku lutego 1957 r. sekretarz Komisji Aleksander Sław zwrócił się do przewodniczących wojewódzkich rad narodowych o przedstawienie sytuacji materialnej ludności niepolskiej na ich terenie. Polecił także wskazanie tematów i problemów, które dotyczyły mniejszości narodowych, i które powinny być opisane w prasie polskiej. Chodziło zwłaszcza o napiętnowanie występujących przejawów dyskryminacji i szowinizmu25. Sław rozesłał także listy do szefów towarzystw społeczno-kulturalnych, którym polecił przygotowanie informacji o stanie nauczania języka ojczystego każdej mniejszości oraz potrzebach w zakresie sieci szkół, kadr i podręczników. Jednocześnie, aby uzyskać bardziej obiektywny obraz sytuacji szkolnictwa mniejszościowego, zwrócił się o opracowanie takich samych informacji do kuratorów białostockiego, olsztyńskiego, krakowskiego, rzeszowskiego i wrocławskiego26.

Uzyskane materiały stały się przedmiotem szczegółowej analizy kierownictwa Komisji KC PZPR do Spraw Narodowościowych. Witold Jarosiński, Zygfryd Sznek i Aleksander Sław, chcieli potrzeby oświatowe mniejszości narodowych dopasować do możliwości państwa i realiów politycznych w kraju. W rzeczywistości oni byli głównymi kreatorami polityki narodowościowej. Aleksander Sław wysyłając zaproszenia do sekretarzy propagandy komitetów wojewódzkich PZPR na posiedzenie Komisji poświęcone problemom oświatowym, dołączył informacje pozwalające na określenie rzeczywistego stanowiska KC w tej sprawie27. Informacji tych nie otrzymali członkowie Komisji reprezentujący towarzystwa społeczno-kulturalne mniejszości narodowych. W korespondencji do sekretarzy propagandy Sław zwracał uwagę, że towarzystwa nie posiadają dostatecznego rozeznania w zakresie potrzeb oświatowych własnej społeczności. Oczekiwania ludności białoruskiej, ukraińskiej, słowackiej lub niemieckiej z reguły rozmijają się z tym, co deklarują działacze towarzystw. Celem partii — wyjaśniał — nie jest zaspokajanie ambicji działaczy, lecz walka z dyskryminacją i „stworzenie warunków, w których mniejszość narodowa w nieskrępowany sposób określa swoje kulturalne i społeczne potrzeby. Chodzi o wyeliminowanie wszelkich nierówności w zaspokajaniu tych potrzeb”28. Sław wskazał zarówno na potrzebę zwalczania odradzających się tendencji polonizatorskich, jak również różnych form wywierania presji przez działaczy towarzystw na rodziców, aby zaprzestali posyłania dzieci do szkół polskich. „Działacze środowisk narodowych zdradzają tendencje forsowania rozwoju szkół wszystkich stopni z ojczystym językiem wykładowym. Zaś rodzice pragną, aby dzieci znały język ojczysty, a jednocześnie wyrażają oni chęć posyłania dzieci do polskiej szkoły, widząc w tym większe dla nich perspektywy wyboru zawodu i miejsca zamieszkania, ewentualnie dalszych studiów”. Przed decydującym posiedzeniem Komisji Aleksander Sław, powołując się na zdanie przewodniczącego i jednocześnie członka KC Witolda Jarosińskiego, określił, że najlepszym modelem szkolnictwa dla mniejszości narodowych będzie „pobieranie nauki języka ojczystego w szkołach z polskim językiem wykładowym”29.

Obrady Komisji w dniu 5 sierpnia 1957 r. dały tylko formalno-prawne podstawy dla jej kierownictwa, reprezentującego KC i MSW, do opracowania dokumentu pod nazwą Wnioski Komisji KC PZPR d/s Narodowościowych w sprawie dalszego rozwoju szkolnictwa dla mniejszości narodowych w Polsce. Wnioski przesłano jako wytyczne do realizacji ministerstwom: Oświaty, Kultury i Spraw Wewnętrznych, komitetom wojewódzkim i powiatowym PZPR, prezydiom wojewódzkich i powiatowych rad narodowych, kuratoriom oraz mniejszościowym towarzystwom społeczno-kulturalnym30. Według tego dokumentu szkoły dla mniejszości narodowych miały przede wszystkim wychowywać obywateli Polski Ludowej. Ich zadaniem z jednej strony było przyswojenie własnej kultury narodowej, z drugiej zaś „związanie z kulturą polską”. W Polsce w 1957 r. było 227 szkół z niepolskim językiem wykładowym, a w 291 szkołach polskich nauczano jako przedmiotu języka którejś mniejszości narodowej. Istnienie takiej liczby szkół — zdaniem Komisji — świadczyło o zerwaniu przez Polskę Ludową z międzywojenną praktyką dyskryminacji mniejszości narodowych. Przyznano jednak, że poziom edukacji w szkołach z niepolskim językiem nauczania znacznie odbiega od tego, który udało się osiągnąć w szkołach polskich. Przyczyną takiego stanu, oprócz braków kadrowych i niedostatecznej ilości podręczników, była „niezdrowa atmosfera wokół szkolnictwa dla mniejszości narodowych”31. Uznano, że niektóre rady narodowe, komitety partyjne, zarządy okręgowe Związku Nauczycielstwa Polskiego (ZNP) nie przeciwdziałają tendencjom nacjonalistycznym i szowinistycznym w środowisku nauczycielskim. Wprawdzie instytucje te deklarują werbalną pomoc mniejszościom, lecz w praktyce zachowują całkowitą obojętność wobec przypadków ich dyskryminacji. Nauczycieli z województwa krakowskiego, zwłaszcza na terenach zamieszkałych przez Słowaków, uznano za „siewców nacjonalizmu i szowinizmu polskiego”. Tolerowanie szowinizmu i obskuranctwa Komisja oceniła jako zjawisko szkodliwe dla Polski Ludowej i nakazała organizacjom partyjnym, radom narodowym, zarządom ZNP przeciwdziałanie jakiejkolwiek dyskryminacji narodowościowej w oświacie. Ministerstwo Oświaty wraz z Ministerstwem Szkół Wyższych zobowiązano do opracowania długoletniego planu kształcenia nauczycieli dla potrzeb szkół mniejszościowych. Oprócz wspierania rozwoju istniejących już na Uniwersytecie Warszawskim filologii białoruskiej i ukraińskiej nakazano wprowadzić język ukraiński do Liceum Pedagogicznego w Bartoszycach, a białoruski w Bielsku Podlaskim. Wizytatorami szkół dla mniejszości narodowych mogły być jedynie osoby znające dany język. Komisja zobowiązała Ministerstwo Oświaty i kuratoria do dopilnowania, „aby nauczanie w językach ojczystych mniejszości narodowych nie było fikcją”. W tej ostatniej kwestii Komisja nie była jednak konsekwentna. W tych samych Wnioskach stwierdzano bowiem, że w tzw. szkołach białoruskich i słowackich, w których wbrew nazwie nauczanie odbywa się w języku polskim, należy wyjaśnić rodzicom, że nauka może być prowadzona w języku ojczystym, ale także, zgodnie z ich wolą, może być zachowany stan dotychczasowy32. W stosunku do wszystkich mniejszości narodowych podkreślano potrzebę poszerzania nauczania języka ojczystego w szkołach polskich. Nie mówiono natomiast o zwiększeniu liczby szkół z niepolskim językiem nauczania, lecz jedynie o konieczności podnoszenia poziomu edukacyjnego w tych placówkach. Rozwój liczbowy szkół, w których nauczać miano języka ojczystego jako przedmiotu mógł dokonać się głównie kosztem zmniejszenia liczby placówek, gdzie niemal wszystkie przedmioty były wykładane w języku danej mniejszości narodowej. Tak też treść Wniosków została odczytana przez adresatów. Być może stało się to wbrew intencjom Komisji, niemniej jednak zmniejszanie się liczby szkół z niepolskim językiem wykładowym stało się faktem. W roku szkolnym 1957/1958 zmniejszyła się przede wszystkim liczba szkół z białoruskim, słowackim i niemieckim językiem nauczania, pojawiły się jedynie szkoły ukraińskie, których przedtem nie było. Szkoły żydowskie już od 1954 r. funkcjonowały jako placówki polskie, w których jedynie nauczano języka hebrajskiego lub jidysz. Wzrosła liczba szkół z nauczaniem białoruskiego i słowackiego jako przedmiotu. Zmalała natomiast, w porównaniu do roku szkolnego 1956/157, liczba uczniów uczących się języka niepolskiego w obu typach szkół. W czerwcu 1957 r. było ich w całej Polsce 23 633, a rok później 17 15133. Spadek ten był głównie wynikiem załamania się szkolnictwa niemieckiego, spowodowanego nową falą wyjazdów do Niemiec.

Niezależnie od woli władz partyjnych i państwowych rok 1956 nie przyniósł ożywienia w szkolnictwie dla mniejszości narodowych, a wręcz przeciwnie, zapoczątkował stan długotrwałego regresu. Było to głównie wynikiem specyficznej atmosfery panującej w społeczeństwie polskim wokół mniejszości narodowych, zniechęcającej część ludności niepolskiej do uzewnętrzniania swojej inności. Szkoły, w których nauczano języka ojczystego jako przedmiotu, z reguły dawały jedynie powierzchowną wiedzę na temat historii i kultury własnego narodu. Myślenie abstrakcyjne rozwijano głównie na bazie słownictwa polskiego. Język ojczysty dla większości dzieci niepolskich stawał się bardziej elementem lokalnego folkloru i życia rodzinnego, niż składnikiem kultury narodowej.

Ożywienie się nastrojów nacjonalistycznych w społeczeństwie polskim stawało się kłopotliwe dla komunistów. Deklarowana przyjaźń z narodami ZSRR, NRD i Czechosłowacją wymagała tonowania wystąpień przeciw Białorusinom, Ukraińcom, Niemcom, czy Słowakom. Tymczasem mnożyły się przypadki publicznego żądania wydalenia tych społeczności poza granice Polski. Antysemityzm stał się nieodłącznym elementem debat politycznych. W kwietniu 1957 r. Sekretariat KC PZPR wydał trzy dokumenty odnoszące się do zaistniałej sytuacji: Uchwałę w sprawie mniejszości ukraińskiej w PRL, Uchwałę w sprawie mniejszości niemieckiej w Polsce oraz List Sekretariatu KC PZPR w sprawie walki z nacjonalizmem i antysemityzmem34. Sekretariat zobowiązał komitety wojewódzkie do upowszechnienia pierwszego i trzeciego dokumentu, zabronił zaś upubliczniania uchwały w sprawie mniejszości niemieckiej35. Ponieważ dla Niemców stworzono możliwości do wyjazdu z Polski, obawiano się, że na szczeblu lokalnym zostanie to odebrane jako metoda na rozwiązanie kwestii niemieckiej. Natomiast kierownictwo partii, głównie ze względów gospodarczych, nie chciało, aby wyjazdy te stały się zjawiskiem masowym. Starano się jednak zatrzymać Niemców ofertą tworzenia warunków rozwoju życia narodowego w Polsce. Drugą przyczyną, dla której utajniono treść uchwały Sekretariatu KC w sprawie ludności niemieckiej, była zbyt duża ilość opisanych w niej faktów masowej korupcji w szeregach władzy podczas załatwiania formalności wyjazdowych.

Sekretariat zobowiązał natomiast Komisję KC do Spraw Narodowościowych do zorganizowania narady z udziałem przewodniczących komisji wojewódzkich oraz sekretarzy propagandy KW celem przedyskutowania wydanych uchwał oraz opracowania wniosków umożliwiających wprowadzanie ich w życie. Wnioski Komisji w poszerzonym składzie stanowiły skondensowaną wersję treści trzech wspomnianych dokumentów. Autorzy dokumentu proponowali, aby akcję uświadamiającą w sprawie polityki narodowościowej PZPR zaczynać od członków partii. Organizacje partyjne zobowiązano do przygotowania prelegentów, którzy podczas zebrań w zakładach pracy mieli wyjaśniać dlaczego nacjonalizm i antysemityzm jest szkodliwy dla polskiej racji stanu. Komitetom partyjnym nakazano reagować na przypadki dyskryminacji Żydów, Ukraińców, Białorusinów, Niemców, Litwinów i Słowaków oraz przeprowadzać rozmowy z Żydami ubiegającymi się o wyjazd, by powstrzymać ich przed opuszczaniem kraju. Instancje wojewódzkie PZPR miały przygotować narady aktywistów partii z udziałem przedstawicieli TSKŻ. Komisje kontroli partyjnej zobowiązano natomiast „wyciągnąć wnioski w stosunku do członków partii, nosicieli nacjonalizmu, szowinizmu i antysemityzmu”36. Prasa i radio otrzymały zadanie zwalczania mitów o Żydach dyrektorach. Redakcje radiowe i prasowe otrzymały polecenie informować, że 52 proc. Żydów w Polsce pracuje na stanowiskach robotniczych oraz popularyzować osooby tej narodowości, które przyczyniły się do rozwoju nauki i gospodarki polskiej. Prasa i radio musiały także informować, że ludność ukraińska w Polsce niewiele ma wspólnego z UPA, a ta ostatnia była sojusznikiem polskiego podziemia i wspólnie z nim walczyła przeciw władzy ludowej37.

Jesienią 1957 r. Komisja zażądała od wszystkich instancji partyjnych, administracji państwowej, organizacji i instytucji typu Polskiego Czerwonego Krzyża (PCK), Towarzystwa Wiedzy Powszechnej (TWP), Związku Młodzieży Wiejskiej (ZMW), Domu Twórczości Ludowej, „Domu Książki”, Polskiego Radia, Związku Spółdzielczego „Samopomoc Chłopska” informacji o tym co zrobiły i co zamierzają zrobić dla rozwoju kultury mniejszości narodowych. Z różnych stron napływały sprawozdania, których treści, jak się wydaje, nikt nie był w stanie zweryfikować. Zarząd Główny PCK informował o przypadkach zasiadania Ukraińców, Litwinów lub Niemców w zarządach wojewódzkich tej organizacji38. „Dom Książki” wyliczał ilość książek zamówionych w NRD, Ukrainie i Białorusi radzieckiej, które następnie miały być udostępniane odpowiednim mniejszościom narodowym39. Być może długie sprawozdania zawierały zbyt optymistyczne informacje, lecz obowiązek ich sporządzania zmuszał mimo woli wymienione instytucje do zinteresowania się problemem.

We wrześniu 1957 r. Sekretariat KC zasypał administrację nowymi propozycjami dotyczącymi mniejszości narodowych. Ministerstwu Kultury i Sztuki proponowano tworzenie w gminach świetlic dla tych społeczności, rozważenie możliwości powołania teatrów białoruskiego i ukraińskiego, zorganizowania w marcu 1958 r. wystawy twórczości ludowej Białorusinów, Ukraińców, Słowaków, Czechów i Litwinów40. Polskie Radio zobowiązano do nadawania w dziesięciu rozgłośniach regionalnych audycji w językach mniejszości narodowych. Problematyka ta miała być także odzwierciedlana w działalności Związku Literatów Polskich. Planowano utworzenie obok żydowskiego wydawnictw białoruskiego, ukraińskiego, rosyjskiego, czeskiego i słowackiego41.

!4 października 1957 r. odbyła się narada przedstawicieli KC PZPR, MKiS, Ministerstwa Oświaty, ZMW, TWP, TPPR, PTTK, PCK, LZS, „Samopomocy Chłopskiej”, „Domu Książki”, Polskiego Radia oraz towarzystw społeczno-kulturalnych mniejszości narodowych. Celem spotkania było omówienie metod wspierania i popularyzacji kultury ludności niepolskiej. Wnioski z tej narady Sekretariat KC przesłał do komitetów wojewódzkich i powiatowych PZPR, prezydiów wojewódzkich i powiatowych rad narodowych42. W obszernym dokumencie krytycznie oceniono pracę MKiS na polu wspierania kultury mniejszości narodowych. Również źle zostały ocenione rady narodowe, organizacje społeczne, kulturalne i sportowe, które nie przejawiały faktycznie żadnego zainteresowania tymi środowiskami. Zdaniem Sekretariatu KC takie zachowanie prowadziło do pogłębiania poczucia odrębności i wyizolowania ludzi niepolskiej narodowości, wysuwania przez nich żądań tworzenia oddzielnych instytucji kulturalno-oświatowych i sportowych. Szefowie Komisji KC do Spraw Narodowościowych, którzy byli autorami dokumentu, żądali od elit wojewódzkich i powiatowych, aby istniejące na ich terenie placówki kulturalne były dostępne także dla mniejszości narodowych. Proponowano organizowanie imprez kulturalnych integrujących wszystkich mieszkańców danej miejscowości. Zdaniem kierownictwa Komisji najskuteczniej mogły przeciwdziałać nietolerancji i nacjonalizmowi występy zespołów folklorystycznych mniejszości narodowych przed polską publicznością.

Nowością w polityce narodowościowej partii była zapowiedź zorganizowania towarzystwom społeczno-kulturalnym możliwości wymiany kulturalnej z republikami ZSRR, NRD i Czechosłowacją. Współpraca miała obejmować wymianę zespołów artystycznych, pisarzy, naukowców, a także organizowanie obozów wypoczynkowo-edukacyjnych dla dzieci i młodzieży.

Do akcji upowszechniania wiedzy o mniejszościach narodowych zaangażowano TWP, które miało organizować odczyty na ten temat w środowiskach polskich, oraz PTTK, które poprzez wydawane przewodniki i organizowanie wycieczek miało informować o spuściźnie kulturowej niepolskich mieszkańców ziem znajdujących się w okolicy szlaków turystycznych.

W grudniu 1957 r. Sekretariat KC PZPR, określając zadania dla partii przed zbliżającymi się wyborami do rad narodowych, przedstawił także warunki udziału w nich towarzystw społeczno-kulturalnych mniejszości narodowych. W instrukcji przesłanej do przewodniczących komisji narodowościowych komitetów wojewódzkich PZPR wyjaśniono na wstępie, że żadne odrębności nie powinny być eksponowane43. Organizacje partyjne wraz z towarzystwami społeczno-kulturalnymi miały za zadanie budzić aktywność społeczną mniejszości narodowych, ale jednocześnie „skutecznie zwalczać przejawy separatystycznych tendencji”. Instrukcja nie zawierała wyraźnej wykładni rozumienia separatyzmu przez władze partii, pozostawiała dużą możliwość swobodnej interpretacji tego terminu, lecz z treści dokumentu wynikało jednoznacznie, że jako separatystę należało traktować każdego, kto publicznie domagał się „swojego” radnego44. Towarzystwa społeczno-kulturalne mniejszości narodowych miały „swoją pracę w kampanii wyborczej prowadzić pod kątem spraw ogólnonarodowych. Popularyzować wśród mniejszości politykę partii i rządu, pomagać w walce o lepsze funkcjonowanie organów władzy ludowej”. Towarzystwa otrzymały zadanie podnoszenia autorytetu władzy terenowej i kształtowania odpowiednich nastrojów w czasie kampanii wyborczej. Dokonać tego miały za pośrednictwem czasopism wydawanych w językach mniejszości oraz poprzez codzienną pracę aktywistów. Prasa mniejszościowa otrzymała listę tematów i sposób ich przedstawiania. Dziennikarze powinni byli pisać o przykładach zgodnego współżycia różnych grup narodowościowych w Polsce Ludowej, popularyzować osiągnięcia rządu i partii w rozwiązywaniu problemów oświatowych i kulturalnych mniejszości narodowych, pokazywać działaczy wyróżniających się w pracy rad narodowych i organizacji społecznych.

Sekretariat KC PZPR wystawiał w ten sposób rachunek towarzystwom za dotychczasową pomoc organizacyjną i materialną. W miarę odchodzenia od liberalizmu wymogi te zaczynały stopniowo wzrastać. Od 1958 r. towarzystwa społeczno-kulturalne mniejszości narodowych coraz wyraźniej stawały się narzędziem polityki partii. Zjawisko to nie było groźne dla mniejszości narodowych w okresie liberalizacji kursu politycznego PZPR w latach 1955-1957. Natomiast późniejsze narastanie tendencji autorytarnych doprowadziło towarzystwa do roli podobnej do tej, jaką w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych odgrywało TSKŻ. W 1957 r. organizacje mniejszości narodowych miały jedynie pomagać partii w aktywizacji własnych środowisk i były wręcz zachęcane przez władze do szerszego korzystania z możliwości oddziaływania na własne środowiska, do tworzenia instytucji kulturalnych i oświatowych. Na posiedzeniu Komisji KC PZPR do Spraw Narodowościowych w maju 1958 r. dokonano pierwszej oceny ich działalności45. Sekretariat KC, jako faktyczny inicjator powoływania tych organizacji, uznawał je jako agendy partii w środowiskach mniejszościowych i nadawał sobie uprawnienia do oceny i korygowania ich pracy.

Dokument, który sporządzono w formie wniosków z majowej dyskusji nad charakterem dotychczasowej działalności towarzystw narodowościowych, wskazywał, że kończył się ich okres pracy na rzecz własnych środowisk, a zaczynał na rzecz partii. We wstępie podkreślono, że władza ludowa, w odróżnieniu od tej z okresu międzywojennego, dała równouprawnienie wszystkim obywatelom państwa, w tym także mniejszościom narodowym. Wprawdzie „przeżytki nacjonalizmu i wypaczenia socjalistycznej linii partii” nie zawsze gwarantowały tę równość, lecz VII i VIII Plenum KC PZPR przywróciły właściwą politykę narodowościową. „Partia i władza ludowa — stwierdzono — jest reprezentantem interesów politycznych i ekonomicznych mniejszości narodowych w Polsce”46. Wynikały z tego określone konsekwencje dla przyszłości towarzystw. Podkreślono bowiem, że słusznie towarzystwa pomogły przełamać nieufność ze strony ludności niepolskiej wobec władzy ludowej, lecz niesłusznie, że zaczęły zajmować się także sprawami politycznymi i gospodarczymi, jak na przykład walką z nacjonalizmem polskim lub odzyskiwaniem mienia utraconego przez przedstawicieli mniejszości w pierwszych latach po wojnie. Zarzucano działaczom, zwłaszcza białoruskim i ukraińskim, że często zajmowali postawy politycznych reprezentantów własnej społeczności, podczas gdy powinni być rzecznikami partii wobec tych środowisk.

Szczególnie negatywnie oceniono pracę reakcji pism mniejszościowych. Zarzucano liczne „poślizgi ideologiczne”, „fałszywy ton”, „trzymanie się koncepcji pism polityczno-społecznych” oraz „aspirowanie do roli politycznych reprezentantów mniejszości narodowych”. Za niewybaczalny uznano ton czarnowidztwa i niedostrzeganie zmian na lepsze, które zachodziły w ciągu ostatnich latach w sytuacji mniejszości narodowych. „Wielu działaczy zamiast powodować zbliżenie środowisk narodowościowych do partii, rad narodowych, organizacji młodzieżowych — wpływa raczej na konserwowanie tendencji separatystycznych. Zjawiska niezdrowej solidarności narodowej często biorą górę nad polityką klasową” — pisano we wnioskach. Zarzucano działaczom towarzystw, że podejmując walkę z nacjonalizmem polskim zaniechali krzewienia uczuć patriotycznych do „Ludowego Państwa”47.

Aby zapobiec rozwojowi tych „negatywnych” tendencji, Komisja nakazała wzmocnienie organizacji partyjnych w zarządach towarzystw oraz redakcjach czasopism i zapewnienie tym instytucjom właściwego oblicza ideologicznego. Podstawowym zadaniem towarzystw powinna być działalność kulturalno-oświatowa. Argumentem przemawiającym za takim właśnie kierunkiem aktywności — według tego dokumentu — było upośledzenie i zacofanie kulturowe ludności białoruskiej, ukraińskiej, litewskiej i słowackiej, będące wynikiem dyskryminacyjnej polityki w okresie międzywojennym. Charakterystyczne było, że dokument nie odnosił się do polityki PZPR wobec mniejszości w poprzednich latach, która przecież jawnie dyskryminowała ich kulturę i oświatę. Towarzystwa społeczno-kulturalne, oprócz krzewienia idei socjalizmu i miłości do ludowego państwa, miały poprzez propagowanie aktywności czytelniczej, samokształceniowej i odczytowej podnosić ich poziom cywilizacyjny. „Koniecznym jest — pisano w konkluzji — aby zarządy towarzystw zdały sobie w pełni sprawę dla jakich celów zostały powołane, aby uwolniły się od wypaczeń i naleciałości nacjonalistycznych, popychających towarzystwa na drogę obrony interesów mniejszości przed partią i rządem, i wreszcie by zdały sobie sprawę, że zostały powołane przez partię do pracy społeczno-kulturalnej wśród mniejszości narodowych, w której winna być zawarta głęboka socjalistyczna treść wychowawcza”48.

W lutym 1958 r. Sekretariat KC wycofał także swoje wcześniejsze propozycje w sprawie tworzenia przy wydziałach kultury wojewódzkich rad narodowych stanowisk dla osób reprezentujących mniejszości narodowe. Decyzję tę argumentowano tym, że przedstawiciele mniejszości są już obecni na wszystkich szczeblach władzy, lecz powinni oni pracować na rzecz interesu ogólnospołecznego, nie zaś określonej grupy narodowej49. Po konsultacjach z Sekretariatem KC PZPR Ministerstwo Kultury i Sztuki wycofało się z planów tworzenia teatrów — białoruskiego i ukraińskiego. Zaproponowano natomiast, aby przy towarzystwach społeczno-kulturalnych tych mniejszości powstały amatorskie teatry objazdowe50.

Polityka partii wobec mniejszości narodowych po 1958 r. oscylowała w kierunku upowszechniania różnych form folkloru, tworzenia amatorskich zespołów śpiewaczych, tanecznych, teatralnych. Festyny i zabawy oraz propaganda za pośrednictwem czasopism miały kształtować poczucie zmian prowadzących ku lepszemu. Nowa koncepcja postępowania wobec mniejszości zakładała likwidację wszelkich przejawów samodzielności towarzystw społeczno-kulturalnych. Miały one być częścią aparatu władzy i pełnić misje powierzone przez partię. Z drugiej zaś strony starano się oswoić społeczeństwo polskie z obecnością w kraju mniejszości narodowych. Mobilizowano, naukowców, literatów, dziennikarzy do szerszego informowania opinii publicznej o obywatelach niepolskiej narodowości, ich dorobku intelektualnym i wspólnych z Polakami walkach „o wyzwolenie społeczne”51. Polską Akademię Nauk inspirowano do badań nad problematyką narodowościową. Opracowywano programy szkolenia partyjnego dotyczące aktualnej polityki państwa wobec mniejszości narodowych. Tłumiono przejawy nacjonalizmu polskiego, lecz jednocześnie nie pozwalano żadnej mniejszości na demonstrowanie jakichkolwiek aspiracji narodowych. Koncesjonowanie zakresu życia intelektualnego po 1958 r. dotyczyło nie tylko ludności niepolskiej. Początek walki z „rewizjonizmem” i „frakcyjnością” w partii oznaczał zmierzch krótkotrwałego okresu liberalizmu politycznego w Polsce. Nawrót tendencji konserwatywnych i totalizujących w jednakowym stopniu dotykał mniejszości narodowe i społeczeństwo polskie.

W marcu 1958 r. Ministerstwo Finansów przesłało do Wydziału Organizacyjnego Komitetu Centralnego PZPR Tezy dotyczące zapewnienia dodatkowych źródeł dochodu dla organizacji, stowarzyszeń i instytucji o charakterze społecznym i kulturalnym. Zgodnie z treścią tego dokumentu, który wkrótce stał się prawem regulującym finansowanie wymienionych podmiotów, ich działalność statutowa powinna opierać się na środkach własnych — składkach członkowskich, dochodach z imprez i działalności gospodarczej. Tylko w wyjątkowych przypadkach mogły one być dotowane z budżetu państwa52. Prawo to obowiązywało również towarzystwa społeczno-kulturalne mniejszości narodowych. W latach następnych każdej z organizacji mniejszościowej zostanie przekazane kilka obiektów gospodarczych, których zyski z działalności miały zabezpieczyć finansowanie etatów oraz przedsięwzięć kulturalnych i oświatowych.

* * *

Ludność litewską zamieszkującą w powiecie sejneńskim województwa białostockiego znacznie bardziej niż polityka władz absorbowały stosunki z miejscową społecznością polską. Drobne konflikty wywoływały na tym pograniczu wielkie emocje. Przypadkowa bójka dwóch wiejskich chłopaków niekiedy nabierała cech starcia etnicznego53. W 1956 r. pojawił się nowy problem związany ze zmianą proboszcza w Puńsku. W gminie ponad 80 proc. mieszkańców stanowili Litwini54. Biskup łomżyński Czesław Falkowski mianował na to stanowisko księdza nie będącego ani Litwinem, ani nie znającego języka litewskiego. Litwini nie pogodzili się z decyzją władz kościelnych i zażądali zmiany proboszcza55. Zapoczątkowało to długotrwały spór między społecznością litewską a kurią biskupią w Łomży. Wierni z reguły demonstracyjnie wychodzili z kościoła podczas wygłaszania kazań w języku polskim. Próba wprowadzenia dwujęzyczności do porządku nabożeństw jedynie zaostrzyła konflikt. Ksiądz wikariusz, Polak znający język litewski, nie miał dostatecznego autorytetu, aby skupić uwagę wiernych na nabożeństwie przeplatanym elementami śpiewanymi w języku litewskim i pacierzami w języku polskim. Litwini, z przekory lub trudności językowych, zamiast „święć się imię Twoje”, wymawiali „swędzi imię Twoje”, zamiast „w godzinę śmierci naszej” powtarzali za księdzem „w godzinę śmierdzi naszej”56. Podstawowa masa wiernych, którą stanowili Litwini, nie rozumiała racji, dla których miała wyrzekać się języka ojczystego w kościele. Mniejszość polska w gminie nie rozumiała zaś dlaczego mieszkając we własnym państwie musi tolerować język litewski w świątyni.

Konfliktem między społecznością litewską a kurią biskupią w Łomży interesowały się nie tylko miejscowe władze powiatowe oraz wojewódzkie, lecz także Sekretariat KC PZPR. Obie strony zresztą szukały poparcia ze strony władz państwowych. Łomżyński biskup sufragan Aleksander Mościcki uczestniczył nawet w posiedzeniu Prezydium WRN w Białymstoku, gdzie przedstawił racje strony kościelnej. W posłaniu do wiernych powoływał się na autorytet „Rządu Polski Ludowej”, który życzył sobie „spokojnej pracy, ładu i współżycia w zgodzie. Jeżeli zaś będą awantury, burdy, chaos, to tych nieporządków nie ścierpi, tym bardziej w strefie nadgranicznej. Awanturujących się ma prawo i może wysiedlić z ich miejsca zamieszkania, ze strefy nadgranicznej ze względu na bezpieczeństwo i spokój”57. Działacze tworzącego się Litewskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego w listach do Komitetu Centralnego szeroko informowali o groźbach wysiedleń płynących ze strony kleru, o odczuciach ludności zmuszonej do spowiadania się w języku polskim. Zwracali uwagę, że modlić się po litewsku mogli w czasach carskich, okupacji niemieckiej i wszechwładnych rządów Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Oskarżali kler polski o prowokowanie konfliktów polsko-litewskich58. Konflikt zaostrzył się jeszcze bardziej, gdy władze kościelne zawiesiły nabożeństwa litewskie w dwóch sąsiednich parafiach — w Sejnach i Smolanach.

Sytuacja na pograniczu polsko-litewskim w powiecie sejneńskim dawała Komisji KC PZPR do Spraw Narodowościowych możliwość występowania w roli rzecznika dyskryminowanej przez kler katolicki mniejszości narodowej. Układ był niezwykle korzystny dla władz partii. Do Sekretariatu KC zwracali się przedstawiciele ludności litewskiej, oskarżając biskupów i księży o szerzenie nacjonalizmu i współpracę z polskimi „elementami faszystowskimi”59. Występując w obronie praw Litwinów władze miały niepowtarzalną okazję do dyskredytowania Kościoła. Brak jest dokumentów świadczących o działaniach Sekretariatu KC w celu zażegnania konfliktu wokół języka nabożeństw w parafiach powiatu sejneńskiego. Odpowiednie wnioski wyciągnęły natomiast władze kościelne. Kompromitujący Kościół spór został roztrzygięty mianowaniem w grudniu 1957 r. na stanowisko proboszcza w Puńsku miejscowego Litwina60.

W atmosferze walki o język w kościele latem 1956 r. pojawiła się propozycja ze strony Sekretariatu KC PZPR powołania Litewskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego (LTSK). Litwini byli ostatnią mniejszością, która miała być obdarowana własną organizacją. Jej tworzenie powierzono mieszkającemu w Warszawie Litwinowi Bronisławowi Mickiewiczowi. Statut organizacji powielał w zasadzie treść statutów istniejących już stowarzyszeń — białoruskiego i ukraińskiego. LTSK miało przede wszystkim starać się o zwiększenie zaangażowania Liwinów w budowaniu socjalizmu w Polsce, „popularyzować wspólne tradycje walki polskich i litewskich mas pracujących, umacniać więzi braterskiego współżycia ludności litewskiej z pracującą ludnością polską”61. Podstawową trudność w powołaniu LTSK stanowiła postawa samych Litwinów, nieufnych wobec wszelkich propozycji płynących ze strony polskiej. Mickiewiczowi dopiero w październiku 1956 r. udało się zebrać grupę inicjatywną i powołać Komitet Organizacyjny przyszłego stowarzyszenia.

Tworzenie się litewskiej organizacji nie wywoływało entuzjazmu miejscowych władz powiatowych. W Sejnach obawiano się, że przyczyni się ona do zaostrzenia konfliktów polsko-litewskich w regionie. Nie miało to jednak żadnego wpływu na losy Towarzystwa. O powstaniu LTSK przesądziły jednoznaczne decyzje MSW, nakazujące Prezydium WRN w Białymstoku jego zarejestrowanie62. Zjazd Założycielski z udziałem 112 delegatów odbył się w dniach 30-31 marca 1957 r. w Puńsku. Organizatorom nie udało się zapanować nad przebiegiem dyskusji. Z sali padały propozycje powrotu na Suwalszczyznę Litwinów wysiedlonych po wojnie do województwa szczecińskiego, wydania modlitewnika w języku litewskim, wielu delegatów oskarżało miejscowe władze partyjne o podsycanie konfliktów narodowościowych63. Najważniejszym postulatem była jednak sprawa powołania redakcji litewskiego pisma. W odróżnieniu od innych mniejszości narodowych, władze, nie mając dostatecznej kontroli nad środowskiem litewskim, nie kwapiły się z tworzeniem pisma dla tej społeczności.

Nie udało się także obecnym na Zjeździe Założycielskim LTSK przedstawicielom MSW i Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Białymstoku narzucić Litwinom swoich kandydatów do władz stowarzyszenia. Przewodniczącym Zarządu Głównego został bezpartyjny rolnik Józef Maksimowicz. Spośród 12 członków Prezydium tylko jeden był członkiem PZPR64. Nie gwarantowało to bezkolizyjnego ułożenia stosunków między LTSK i PZPR. W Puńsku, gdzie mieściła się siedziba Zarządu Głównego LTSK, miejscowa organizacja partyjna była zdominowana przez Polaków. W założeniu Sekretariatu KC PZPR towarzystwa społeczno-kulturalne mniejszości narodowych miały służyć szerzeniu idei partii wśród własnych społeczności. Skład Prezydium Zarządu Głównego LTSK skazywał natomiast tę organizację na obronę litewskich interesów narodowych. Logiczną konsekwencją tego faktu stało się wkrótce wzajemne oskarżanie o nacjonalizm i szerzenie nienawiści na tle etnicznym65. W Puńsku w roli obrońców zagrożonej jakoby polskości, obok proboszcza, występowała miejscowa organizacja partyjna. Wśród miejscowej ludności polskiej rozpowszechniano plotki o tworzeniu przez Litwinów „Republiki Puńskiej”, o planach przyłączenia Suwalszczyzny do Litwy radzieckiej, straszono kołchozami i sowieckim bezbożnictwem66. Propaganda ta nie spotykała się z żadną reakcją władz państwowych, co uwiarygodniało plotki i wzmagało wrogie nastroje wśród Polaków. Nieobecność Litwinów w strukturach PZPR ułatwiała polskim komunistom propagowanie własnych opinii o działaczach LTSK. O nacjonalistycznych tendencjach w tej organizacji zaczęli niebawem pisać przedstawiciele Sekretariatu KC PZPR odpowiedzialni za politykę narodowościową państwa67. Wnioski z posiedzenia Komisji KC PZPR do Spraw Narodowościowych w maju 1958 r. nakazujące „wzmocnienie zespołów partyjnych” w towarzystwach społeczno-kulturalnych mniejszości narodowych były także sygnałem dla MSW i władz lokalnych do działań na rzecz „uzdrowienia” sytuacji w LTSK.

Według rozeznania MSW, „aby uzdrowić działalność Towarzystwa, należałoby zmienić dotychczasowe Prezydium Zarządu Głównego”68. Pracownik ministerstwa Laszkowski, składający w końcu kwietnia 1958 r. informację o sytuacji panującej w LTSK, donosił o ogromnym autorytecie władz tej organizacji wśród ludności litewskiej. Zjawisko to uznawał za bardzo niekorzystne dla PZPR, gdyż w najmniejszym stopniu działacze litewscy nie uwzględniali „linii Partii”. Władze państwowe nie posiadały jednak dużego pola manewru, bowiem tylko nieliczne jednostki wśród puńskich Litwinów były członkami PZPR. „Upartyjnienie” LTSK mogło dokonać się tylko poprzez dokooptowanie do składu Zarządu Głównego komunistów polskich znających język litewski. MSW rozważało i taką możliwość, jednak do jej realizacji nigdy nie doszło69. W maju 1958 r. zmuszono do rezygnacji ze stanowiska przewodniczącego Zarządu Głównego Józefa Maksimowicza. Po kilku miesiącach rozmów z działaczami litewskimi i wywierania na nich różnego rodzaju presji nowym przewodniczącym został jedyny członek PZPR w składzie Prezydium Józef Sawicki70.

8 lipca 1958 r. Komitet Powiatowy PZPR w Sejnach podjął decyzję o wzmożeniu pracy w środowisku litewskim. Postanowiono przyjąć do partii „światłych i postępowych chłopów, robotników i inteligentów litewskich” oraz „utrwalić zaufanie Litwinów do LTSK i władzy ludowej”71. Pod naciskiem zwierzchnich władz partii przystąpiono w Sejnach do tworzenia pożądanego zaplecza społecznego dla Towarzystwa, aby w latach następnych dokonać gruntownej zmiany Zarządu Głównego i Prezydium. Na początku 1959 r. sekretarz Komitetu Powiatowego PZPR w Sejnach Aleksander Lebiedziński informował Komisję KC do Spraw Narodowościowych o sukcesach w reformowaniu LTSK. „Zorganizowaliśmy koła LTSK w Sejnach, na członków wstąpił aktyw partyjny litewski i polski. Pomału opanujemy całkowicie sytuację polityczną, gdyż już obecnie „działacze” nie chcą angażować się do nowego kierunku działania LTSK”72.

W 1958 r. wciąż nie było pisma w języku litewskim. Z poufnego raportu sporządzonego przez pracownika MSW A. Łaszkowskiego wynika, że opóźnienie w wydawaniu pisma wynikło z powodu prób Sekretariatu KC PZPR mianowania na stanowisko jego redaktora naczelnego nieznanej w środowisku litewskim Lau Gniadowskiej. Miała ona być gwarantem „właściwej linii pisma”. Zarząd Główny LTSK proponował na to stanowisko Litwina Józefa Michniewicza, lecz tej kandydatury nie chciano z kolei zaakceptować w Komitecie Centralnym PZPR73. W listopadzie 1958 r. Zarząd Główny LTSK ponownie zwrócił się do KC PZPR o zgodę na wydawanie pisma w języku litewskim. Domagano się dwutygodnika w nakładzie 3 tys. egzemplarzy. Proponowano, aby siedziba redakcji znajdowała się w Warszawie74. Biuro Prasy KC skłonne było udzielić zgody na jednodniówkę, przynajmniej do czasu wyłonienia zaufanego zespołu redakcyjnego75. Sekretarz Komisji KC do Spraw Narodowościowych Aleksander Sław opowiadał się za możliwie najszybszym rozpoczęciem wydawania 8-stronicowego miesięcznika, aby w ten sposób móc przeciwdziałać propagandzie płynącej z litewskich ośrodków emigracyjnych w USA i RFN76. Przeszkodą nie do pokonania okazała się jednak sprawa kadr przyszłej redakcji. Pismo w języku litewskim mogło powstać tylko wówczas, gdy PZPR przejęła całkowitą kontrolę nad LTSK.

Determinacja Litwinów w obronie własnych praw przyniosła natomiast sukces w rozwoju oświaty narodowej. Litwini byli jedyną mniejszością narodową, której po przełomie październikowym udało się zwiększyć liczbę szkół z ojczystym językiem nauczania77. W 1955 r. w szkołach z językim litewskim uczyło się 207 uczniów, zaś w 1958 — 38278. Zmniejszyła się nieco liczba dzieci w szkołach polskich z dodatkową nauką języka litewskiego. W 1956 r. w Puńsku rozpoczęło działalność liceum ogólnokształcące, które niebawem stało się jednym z najważniejszych ośrodków litewskiego życia intelektualnego w Polsce. Rozwój oświaty litewskiej w latach 1955-1958 był możliwy dzięki wykorzystaniu przez działaczy litewskich szans, jakie przyniosła w tym czasie krótkotrwała liberalizacja polityki narodowościowej komunistów polskich.

* * *

Zmiany zachodzące w polskim życiu politycznym od 1955 r. wywołały także wzrost nastrojów narodowych na pograniczu polsko-białoruskim na Białostocczyźnie. Zaowocowało to eksplozją wrogości wobec Białorusinów, z drugiej zaś strony wywołało nową falę strachu przed ewentualnymi konsekwencjami polskiego konfliktu wewnętrznego. Białorusini nade wszystko obawiali się powrotu koszmaru z lat 1945-1947. Emocje, które rodziły się po obu stronach, miały wielorakie źródła. Najnowsza historia pogranicza polsko-białoruskiego na Białostocczyźnie nie sprzyjała porozumieniu obu narodów. Z całą jaskrawością różnice interesów i postaw politycznych obu społeczności pojawiły się w okresie „walki o władzę ludową”. Na początku lat pięćdziesiątych liczba milicjantów i działaczy partyjnych noszących imiona i nazwiska charakterystyczne dla środowisk prawosławnych była wyraźnie nieproporcjonalna do udziału tej ludności w ogólnej liczbie mieszkańców województwa. Białorusini popierali system, który, z ich punktu widzenia, był lepszy od wszystkich poprzednich, stwarzał ogromne szanse awansu społecznego i nie upokarzał ich jako zbiorowości narodowej. Dla większości Polaków był on natomiast obcy, uosabiał sowiecki porządek polityczny i dlatego nawet bierna jego akceptacja przez Białorusinów nie mogła sprzyjać poprawnemu ułożeniu stosunków między obu społecznościami.

Narastaniu atmosfery podejrzliwości sprzyjała przede wszystkim polityka informacyjna okresu stalinowskiego. O Białorusinach mieszkających w Polsce nie pisano w prasie, ani nie mówiono w programach radiowych. Chociaż od 1949 r. istniały szkoły białoruskie na Białostocczyźnie, nigdy nie próbowano w świadomości miejscowych Polaków zmieniać wizerunku Polski jako „państwa jednolitego etnicznie”. Mówienie publiczne o mieszkających na Białostocczyźnie Białorusinach przywodziło skojarzenia z retoryką radziecką z 1939 r., kiedy to również, po latach przemilczania problemu w polskich mediach, czynnik białoruski pojawił się nagle jako przedmiot polityki sąsiedniego państwa. Do 1956 r. nie istniały żadne instrumenty porozumiewania się społeczeństw polskiego i białoruskiego na Białostocczyźnie. Stereotyp Białorusina komunisty, oczekującego przyłączenia Białostocczyzny do Związku Radzieckiego, tak samo długo funkcjonował w świadomości Polaków, jak w świadomości Białorusinów stereotyp Polaka nacjonalisty i okrutnika, mordującego bezbronnych chłopów z racji ich inności narodowej i religijnej79.

Pierwsze informacje o mieszkających w Polsce Białorusinach pojawiły się we wrześniu 1955 r. w postaci dwóch artykułów Jerzego Rawicza, zamieszczonych w organie prasowym Komitetu Centralnego PZPR „Trybunie Ludu”80. Były one najprawdopodobniej jednym z elementów przygotowania propagandowego do utworzenia białoruskiej organizacji. W tym samym czasie Sekretariat KC zbierał wszelkie informacje o Białorusinach mieszkających na Białostocczyźnie81. Artykuły Rawicza mieściły się w konwencji publicystyki pierwszej połowy lat pięćdziesiątych. Pierwszy opisywał tradycje wspólnych walk polskich robotników i białoruskich chłopów „w walce o wyzwolenie społeczne i klasowe” podczas Powstania Styczniowego, Rewolucji Październikowej i w dwudziestoleciu międzywojennym w szeregach Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi82. Druga publikacja w „Trybunie Ludu” przedstawiała losy ludności białoruskiej w powojennej Polsce. Pacyfikacje wsi białoruskich w 1946 r. — zdaniem Jerzego Rawicza — były dziełem „najróżniejszego tałatajstwa, byłych SS-manów i własowców”. „Bandyci” nie palili tylko domów polskich, gdyż — według „Trybuny Ludu” — „chcieli zasiać ziarno niezgody między polskich i białoruskich chłopów”83. Artykuł Rawicza po raz pierwszy zawierał jednak krytykę polityki narodowościowej rządów komunistycznych w okresie powojennym. „Bezpośrednio po wojnie ziścił się sen kilku pokoleń białoruskiej inteligencji — Białorusini uzyskali w Ludowej Polsce pełnię praw, przysługującym im tak, jak i wszystkim innym obywatelom — pisał Rawicz. — Między innymi uzyskali to, o co niezmordowanie walczyli przez burżuazyjne dwudziestolecie: uzyskali własną szkołę. Nareszcie język białoruski przestał być językiem zabronionym. Rodzice zaczęli posyłać dzieci do tych szkół, szkoły stały się centrum odżywającej kultury białoruskiej i pierwszą kuźnią patriotycznego wychowania i przywiązania do Polski Ludowej. I wtedy nagle wyrządzono krzywdę. Zarządzeniem władz oświatowych zamieniono szkoły białoruskie na polskie. Nie pomogły interwencje. Działo się to w sierpniu 1946 r., gdy teza, iż Polska z państwa narodowościowego zamieniła się w państwo narodowe, potraktowana była przez wielu jako sztywna formułka. (...) Formułkowicze doprowadzili do nacjonalistycznych wypaczeń w stosunku do ludności białoruskiej, co przyniosło i przynieść musiało duże szkody. Wielu Białorusinów straciło orientację, niektórzy woleli oficjalnie nie przyznawać się do swojej narodowości”.

Zasługi Białorusinów w budownictwie socjalizmu w Polsce podkreślał sekretarz propagandy Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Białymstoku Marian Książę. W liście do Sekretariatu KC pisał: „Wśród ludności białoruskiej obserwujemy wzmożenie aktywności i przywiązania do Polski Ludowej. Przykładem może służyć rozwój spółdzielczości produkcyjnej, który najpomyślniej przebiega na terenach zamieszkałych przez ludność białoruską. Należy zaznaczyć, że pionierami w naszym województwie byli właśnie Białorusini. Również w tych terenach wyszły czyny drogowe i melioracyjne. Ludność białoruska posiada piękne tradycje walki rewolucyjnej pod przewodem KPP i KPZB. (...) Dla pogłębienia budownictwa socjalistycznego koniecznym jest wydawanie pisma w języku białoruskim, które by jeszcze bardziej zmobilizowało ludność białoruską”84. Zdaniem sekretarza propagandy KW PZPR w Białymstoku pismo w języku białoruskim byłoby nie tylko zadośćuczynieniem za wierność i oddanie Polsce Ludowej, lecz także zachęcałoby do dalszych wysiłków na rzecz socjalistycznej ojczyzny.

Na początku października 1955 r. do Sekretariatu KC został przesłany Projekt tygodnika w języku białoruskim, opracowany przez pracownika KW w Białymstoku Jerzego Wołkowyckiego. Celem pisma miało być: „1) rozwijanie wśród ludności białoruskiej ducha solidarności międzynarodowej i braterstwa, 2) rozwijanie patriotyzmu w oparciu o przyjaźń narodów Związku Radzieckiego i narodu polskiego (...), bliższe wiązanie Białorusinów ze wspólną ojczyzną — Polską Ludową, 3) szerzenie ideologii partii. Walka o stosowanie w życiu codziennym marksizmu-leninizmu, 4) walka o wykonywanie zadań stawianych przez partię i rząd, 5) propagowanie i rozwijanie kultury białoruskiej”85. Treść dokumentu nie tyle odzwierciedlała sympatię Wołkowyckiego dla marksizmu, co znajomość przez niego ówczesnych realiów. Projekt powstał zgodnie z ówczesnymi zasadami załatwiania spraw w instancjach partyjnych. Cele w nim zawarte wyprzedzały nawet o kilka lat zadania, o podobnej treści, stawiane przez Sekretariat KC towarzystwom społeczno-kulturalnym i redakcjom pism mniejszości narodowych.

15 października 1955 r. Egzekutywa KW PZPR w Białymstoku przesłała do KC wniosek o powołanie przy Zarządzie Wojewódzkim Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej w Białymstoku Towarzystwa Kultury Białoruskiej86. Zadania i cele nowej organizacji były podobne jak projektowanego tygodnika „Niwa”. Towarzystwo miało ponadto opiekować się szkolnictwem białoruskim, zespołami artystycznymi, zabytkami kultury i folklorem. W treści wniosku wskazane było także nazwisko etatowego kierownika przyszłej organizacji, nazwanej ostatecznie Białoruskim Towarzystwem Społeczno-Kulturalnym (BTSK). Kilka miesięcy przed zjazdem założycielskim organizacji sekretarzem jej Zarządu Głównego został „wybrany” kierownik Wydziału do spraw Wyznań Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Białymstoku Aleksy Kozioł87.

Większość informacji o Białorusinach adresowanych do władz centralnych była raczej powielaniem mitów i stereotypów o tej ludności. Funkcjonariusze partyjni otrzymali polecenie stworzenia odpowiedniego klimatu, sprzyjającego powołaniu białoruskich instytucji — przyszłego BTSK i tygodnika „Niwa”. Określenia zawarte w liście sekretarza propagandy KW PZPR w Białymstoku Mariana Książę do Sekretariatu KC mówiące o zaangażowaniu Białorusinów w rozwój spółdzielczości w rolnictwie nie wytrzymywały konfrontacji z rzeczywistością. Wraz z demokratyzacją życia w kraju, kilka miesięcy przed ogłoszeniem słynnej uchwały VIII Plenum KC PZPR, zezwalającej na „rozwiązanie spółdzielni nie posiadających warunków do dalszego rozwoju i kompromitujących spółdzielczość”88, zarządy rolniczych spółdzielni produkcyjnych na terenach zamieszkałych przez ludność białoruską zostały zasypane podaniami z prośbami o zwolnienie z członkostwa oraz zwrot ziemi wniesionej do kolektywnego gospodarstwa89. Świadczyło to o tym, że „socjalistyczna organizacja pracy w rolnictwie” nie była wynikiem naturalnego wyboru białostockich Białorusinów. Kolektywne formy gospodarowania w rolnictwie pozostawały najczęściej tam, gdzie spółdzielnie tworzone były na bazie parcelowanej po wojnie ziemi folwarcznej.

Drugim odruchem Białorusinów w tym czasie było domaganie się likwidacji szkół z białoruskim językiem nauczania. Niekiedy żądano tylko pozostawienia języka ojczystego jako przedmiotu. Najczęściej jako przyczynę podawano argument mówiący, że białoruski język literacki jest do niczego nieprzydatny, ponieważ „nie daje tyle korzyści co język polski lub rosyjski”90. Nauka języka białoruskiego — zdaniem rodziców — sprawiała kłopoty z opanowaniem polskiego lub rosyjskiego. Odmowę posyłania dzieci na lekcje języka białoruskiego uzasadniano także trudnościami, jakie je czekały podczas nauki w szkołach zawodowych. Do tych szkół najczęściej trafiała młodzież białoruska, a edukacja w nich odbywała się wyłącznie w języku polskim. Przy braku opanowania tego ostatniego były nawet kłopoty ze zdaniem egzaminów wstępnych91. W jednej z miejscowości powiatu białostockiego prośbę o zlikwidowanie szkoły białoruskiej motywowano tym, że nauka języka ojczystego powoduje zniekształcenie akcentu w języku rosyjskim92. Rzadko w listach, kierowanych do władz szkolnych z żądaniami likwidacji nauczania języka ojczystego, podawano rzeczywiste powody tych decyzji — liczne przypadki agresywnego zachowania polskich rówieśników wobec kolegów posługujących się językiem białoruskim. Aby nie narażać dzieci na nieprzyjemności, rodzice proponowali nie uczyć ich własnego języka, ze znajomości którego — jak twierdzili — nie było żadnego konkretnego pożytku, a tylko same kłopoty93.

W końcu 1955 r., gdy pojawiła się fala żądań likwidacji szkół z białoruskim językiem nauczania, nie było jeszcze żadnej białoruskiej instytucji, która usiłowałaby powstrzymać ten proces. Władze oświatowe przejawiły wówczas więcej troski o szkolnictwo białoruskie niż sami zainteresowani. Pracownicy administracji szkolnej przekonywali nawet ludność białoruską o potrzebie nauki języka ojczystego, odwoływali się do białoruskich uczuć narodowych, lecz ich apele o niewyrzekanie się szkół z ojczystym językiem nauczania pozostawały najczęściej bez echa94.

W 1955 r. w kilku szkołach zmieniono język wykładowy z białoruskiego na polski, pozostawiając nauczanie białoruskiego w postaci jednego z przedmiotów. Proces rozpadu szkolnictwa białoruskiego powstrzymano dopiero w połowie 1956 r., gdy u boku przedstawicieli władz państwowych na wiejskie zebrania wyruszyli działacze nowo powstałego BTSK. W wielu przypadkach nawet tam, gdzie wcześniej przegłosowano wnioski o likwidację białoruskiego języka wykładowego, ci sami ludzie, kilka tygodni później, jednogłośnie opowiadali się za jego pozostawieniem95. Sprzyjała temu przede wszystkim polityka władz państwowych, zachęcająca działaczy BTSK do zdecydowanych działań w obronie własnego szkolnictwa96. Atmosfera wokół białoruskiej mniejszości narodowej na Białostocczyźnie zmuszała jednak działaczy do ciągłego przekonywania swoich rodaków, że z powodu bycia Białorusinem w Polsce Ludowej nie grożą żadne przykre konsekwencje, i że nie ma więc istotnych przyczyn, dla których należałoby ukrywać swoją narodowość, język lub kulturę97. W 1956 r. nastąpił jednak wyraźny spadek liczby szkół z białoruskim językiem wykładowym. W ich miejsce powstawały szkoły polskie z nauką białoruskiego jako jednego z przedmiotów98. Tendencje te utrzymywały się także w następnych latach.

Ogromny wpływ na zmianę atmosfery wśród Białorusinów miało powstanie BTSK i tygodnika „Niwa”. Towarzystwo, podobnie jak organizacje innych mniejszości narodowych, zostało powołane decyzją Sekretariatu KC PZPR. Jesienią 1955 r. wydzielono etaty przyszłej organizacji. Skład Prezydium Zarządu Głównego wyznaczono spośród pracowników aparatu partyjnego, administracji i rozwiązanego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego99. Przewodniczącym (funkcja społeczna) został pracownik Urzędu Cenzury Aleksander Dawidziuk. 26 lutego 1956 r. odbył się I Zjazd BTSK, który jako pierwszą decyzję jednomyślnie zaaprobował treść listu do Bolesława Bieruta. Pisano w nim, że „dzięki władzy ludowej i opiece Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, Białorusini w Polsce korzystają z pełni swobód obywatelskich. Razem z Polakami budujemy wspólny dom — Polskę Ludową. Dzieci nasze uczą się w języku ojczystym. W miastach i wsiach rozkwita kultura białoruska. Dowodem historycznych zmian w życiu Białorusinów w Polsce jest utworzenie Białoruskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego. (...) Zapewniamy Komitet Centralny Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, że w naszej pracy będziemy kierować się polityką Partii i dołożymy wszelkich starań, aby z honorem wykonać zadania, jakie stawia przed nami Komitet Centralny i Rząd”100.

Pojawienie się informacji o tworzeniu się białoruskiej organizacji i pisma w języku białoruskim wywołało szok wśród społeczeństwa polskiego101. W liście do Komitetu Centralnego PZPR Polacy z Bielska Podlaskiego pisali: „Mieszkańcy naszego miasteczka i całego powiatu żyją w panice i przerażeniu. Powstały z zezwolenia władz tzw. Komitet Białoruski [chodzi o BTSK — E. M.] rozpoczął dość energiczną akcję na rzecz jeszcze jednego rozbioru Polski. Wysłannicy tego komitetu w Bielsku Podlaskim, a także w całym województwie białostockim zbierają podpisy pod petycją do rządu Białoruskiej SRR celem przyłączenia do Białej Rusi powiatu sokólskiego, hajnowskiego, bielsko-podlaskiego i białostockiego”102. Komitet Centralny polecił zbadać sprawę dla MSW, UBP i Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Białymstoku. Wysłany na Białostocczyznę pracownik MSW A. Łaszkowski donosił, że odbył rozmowę z Aleksym Kozłem, z której wynikało, że część Zarządu Głównego BTSK chce oderwania ziem zamieszkałych przez Białorusinów od Polski i przyłączenia ich do BSRR. Mieli oni zbierać podpisy od mieszkańców wschodniej Białostocczyzny pod petycją do rządu polskiego z prośba o włączenie tych ziem do ZSRR. Niektórzy chłopi z tego powodu — według MSW — sprzedawali ziemię i uciekali do województw zachodnich103. Na znak protestu — zapewniał Łaszkowski — Kozioł złożył rezygnację. Nie wiadomo jaki był cel tej dezinformacji Komitetu Centralnego PZPR przez MSW. Być może Kozioł, aby pozbyć się niewygodnych mu ludzi z Zarządu Głównego, oskarżył ich o działalność antypaństwową. Intensywne śledztwo, prowadzone przez UBP i bezpośrednio przez pracowników KC, ujawniło, że istotnie były zbierane podpisy przez działaczy białoruskich z Zarządu Głównego BTSK, lecz pod deklaracjami członkowskimi tej organizacji. Miała ona, zgodnie z życzeniem partii, mieć masowy charakter, więc prowadzono na szeroko zakrojoną skalę akcję pozyskiwania kandydatów. Prawdą było także złożenie rezygnacji przez Kozła, lecz — jak wyjaśniał później sam sekretarz — decyzja ta wynikała z braku należytego wsparcia dla Towarzystwa ze strony KW PZPR w Białymstoku, a ponadto rezygnacja nie została przyjęta104. Informacje o białoruskim separatyzmie szybko trafiły do polskiej opinii publicznej, pogłębiając istniejące antagonizmy narodowościowe. Nikt i nigdy ich nie dementował.

Bez względu na okoliczności i atmosferę wokół powstania BTSK, zapoczątkowało ono rzeczywisty renesans białoruskiego życia narodowego w Polsce. Tworzące się koła terenowe prowadziły działalność pod szyldem białoruskiej organizacji, a określenie „Białorusin” w świadomości tej społeczności przestało być utożsamiane z czymś zakazanym, niemile widzianym przez władze. BTSK, jako jedyna organizacja białoruska, tworzyła płaszczyznę integrującą wszystkich członków tej społeczności, a w przypadku żyjącej w rozproszeniu inteligencji, stwarzała jedną z niewielu szans nawiązania kontaktu z ludźmi o podobnej orientacji narodowej. Do narodowości białoruskiej zaczęli przyznawać się także niektórzy repatrianci ze wschodu, którzy w latach 1945-1947 przybyli do Polski jako Polacy. Tworzyli oni oddziały BTSK w Szczecinie, Gdańsku i Warszawie105.

Powstawanie białoruskich struktur organizacyjnych dokonywało się w wyjątkowo skomplikowanej sytuacji politycznej. Podczas wiecu w Białymstoku w dniu 24 października 1956 r. uczestnicy kilkakrotnie skandowali hasło: „Precz z kacapami i Białorusinami”. Wśród tłumu rozpowszechniano ulotki z żądaniem aby Białorusini opuścili terytorium Polski i wyjechali do ZSRR106. Fala antybiałoruskiego nacjonalizmu, która przelała się przez Białostocczyznę jesienią 1956 r., doprowadziła niektóre środowiska białoruskie do myśli o tworzeniu formacji samoobrony i żądania od władz ich uzbrojenia107. Sekretarz Zarządu Głównego BTSK Aleksy Kozioł, przemawiając 31 października 1956 r. podczas obrad Plenum KW PZPR w Białymstoku, wskazał liczne przypadki szykanowania Białorusinów w miejscu pracy i zamieszkania z racji ich inności narodowej108. W „Niwie” pojawił się artykuł redakcyjny, który prawdopodobnie przeoczyła cenzura, bowiem o tym, co działo się na Białostocczyźnie, pisano w konwencji mocno odbiegającej od obowiązujących haseł o „braterskim współżyciu narodów polskiego i białoruskiego” „Długo oczekiwana swoboda słowa — informowano czytelników — podporządkowała sobie serca ludzi. Lecz w tym entuzjazmie słyszy się także wrogie głosy polskich szowinistów. Nacjonalistyczne nawoływania i bezpodstawne dokuczanie Białorusinom nasiliło się w ostatnim czasie. Dziwi tylko jakim prawem te wrogie elementy ośmielają się prześladować Białorusinów! Białostocczyzna — a szczególnie jej wschodnie powiaty — to ziemia graniczna. Białorusini zasiedlali ją od tak dawna. Nikt ich tutaj nie przywiózł, żyją tu i pracują z dziada pradziada. Na przestrzeni historii już nie raz ujawniły się dążenia polskich nacjonalistów, których celem było udowodnienie, że żadnych Białorusinów tu nie ma”109. W listach do redakcji popularnej audycji Polskiego Radia „Fala 56” Białorusini z różnych zakątków Białostocczyzny donosili o nastrojach wrogości ze strony Polaków przypominających stan z pierwszych lat po wojnie110. Listy od Polaków do KW PZPR w Białymstoku lub redakcji partyjnej „Gazety Białostockiej” wyrażały fobie i wyobrażenia o Białorusinach drugiej strony konfliktu. Najczęściej powstanie BTSK i tworzenie szkolnictwa białoruskiego łączono z przygotowaniami do oderwania Białostocczyzny od Polski111.

Brak informacji w prasie polskiej o Białorusinach mieszkających na Białostocczyźnie sprzyjał powstawaniu i upowszechnianiu kolejnych mitów. 31 października 1956 r. Plenum KW PZPR zleciło funkcjonariuszom z Egzekutywy „wzmożenie walki z wszelkimi przejawami nacjonalizmu i próbami dyskryminacji w stosunku do mniejszości narodowych”112. Zdaniem sekretarza BTSK Aleksego Kozła sytuacja była na tyle poważna, że Białorusini w poczuciu zagrożenia zaczęli pisać listy z prośbami o zapewnienie bezpieczeństwa do Nikity Chruszczowa i Władysława Gomułki113. Prawdopodobnie zdarzały się także przypadki wyolbrzymiania poczucia zagrożenia z powodu polskiego nacjonalizmu. Często atmosferę grozy potęgowały osoby zwalniane z kierowniczych stanowisk, które wcześniej niczym nie zdradzały białoruskiego pochodzenia. Wraz ze zmianą ekipy rządzącej w Warszawie następowały także zmiany na szczeblu wojewódzkim. Część zwalnianych Białorusinów jako przyczynę utraty stanowisk wskazywała względy narodowe. Niektórzy dopiero wtedy poczuli się Białorusinami114.

Na koniec 1956 r. zaplanowane były wybory do Sejmu PRL II kadencji. Ze względu na zmiany, jakie dokonywały się w aparacie władzy komunistycznej, wybory przełożono na 20 stycznia 1957 r. Kandydatów na posłów zgłosiło również BTSK. Jerzy Wołkowycki, w imieniu Zarządu Głównego, domagał się podczas obrad Plenum KW PZPR w Białymstoku, aby działaczom Towarzystwa udostępnić 5 miejsc na listach kandydatów z województwa białostockiego115. Wprawdzie Komitet Wojewódzki odrzucił propozycję, aby na listach Frontu Narodowego (od grudnia 1956 r. Frontu Jedności Narodu) umieszczać kandydatów BTSK, lecz w okręgu bielskim i białostockim osoby białoruskiego pochodzenia kandydowały jako reprezentanci polskich organizacji. Niektórzy z nich byli członkami Towarzystwa. Chociaż Sekretariat KC PZPR popierał w tym czasie obecność mniejszości narodowych w przedstawicielskich organach władzy, na szczeblu powiatowym zwracano uwagę, aby kandydaci w trakcie kampanii wyborczej nie określali swojego pochodzenia etnicznego. Argumentowano, że przyszli posłowie nie mogą reprezentować opcji narodowej, lecz ogólnospołeczną116. Kandydaci ze środowiska białoruskiego — Makary Demianowicz, Paweł Chrzanowski, Jan Maciejuk — czynili zresztą wszystko, by nie być postrzegani jako Białorusini. W szczegółowych życiorysach, składanych przez nich w Wojewódzkim Komitecie Frontu Narodowego w Białymstoku, nie wspominali nawet o przynależności do BTSK, chociaż byli jego aktywnymi działaczami. Powszechnie było jednak wiadomo, kto z kandydatów jest Białorusinem.

W trakcie kampanii wyborczej odnotowano szereg wystąpień przedstawicieli aparatu władzy przeciw kandydatom białoruskim. Na posiedzeniach egzekutyw komitetów powiatowych PZPR w Hajnówce i Sokółce otwarcie mówiono, że Polacy mieszkający w tych powiatach nie będą głosować na osoby narodowości białoruskiej117. W powiecie bielskim, podczas spotkań przedwyborczych, do skreślania kandydatów Białorusinów nawoływali niektórzy pracownicy aparatu partyjnego118. W powiecie siemiatyckim działacze Frontu Narodowego tłumaczyli mieszkańcom gmin o zagrożeniu białoruskim dla polskości tych ziem. Według opinii sekretarza propagandy Komitetu Powiatowego PZPR w Siemiatyczach, Henryka Sadowskiego, nienawiść do Białorusinów wśród pracowników niższego szczebla aparatu partyjnego wywoływały plotki o białoruskich działaniach na rzecz przyłączenia Białostocczyzny do ZSRR119. Bardziej prawdopodobnym źródłem wrogości wobec Białorusinów była jednak walka o władzę w komitetach partyjnych, prezydiach rad narodowych i administracji. Odsunięci od wpływów i stanowisk Polacy upatrywali w tym intrygi ze strony Białorusinów, a obecność osób białoruskiego pochodzenia na listach kandydatów do Sejmu potęgowała stan ogólnej podejrzliwości. Każda decyzja personalna, tak przez Polaków, jak i Białorusinów, była zazwyczaj przyjmowana jako wypływająca z pobudek narodowych.

Mimo zapisania w uchwale VIII Plenum KC PZPR postanowienia o zwalczaniu nacjonalizmu wśród członków partii, w Komitecie Wojewódzkim w Białymstoku żadnych działań w tym kierunku nie podejmowano. Sytuacja zmieniła się po powołaniu w styczniu 1957 r. Komisji KC PZPR do Spraw Narodowościowych. Jej członkami zostali kierujący BTSK, Dawidziuk i Kozioł120. Dawidziuk i redaktor naczelny „Niwy”, Jerzy Wołkowycki, znaleźli się w składzie Komisji do Spraw Narodowościowych KW PZPR w Białymstoku. W marcu 1957 r. białostocka Komisja KW przesłała komitetom powiatowym partii polecenie powołania w ich składzie struktur zajmujących się sprawami narodowościowymi121. Postanowienia Sekretariatu KC w kwestii narodowościowej zaczynały być realizowane na szczeblu lokalnym.

Od początku powstania Komisja KC podjęła wiele starań, by zorientować się w rzeczywistej sytuacji mniejszości białoruskiej. Na podstawie analizy treści tygodnika „Niwa” i efektów działalności BTSK zostały sformułowane wytyczne polityki w stosunku do Białorusinów i przesłane do realizacji do KW PZPR w Białymstoku. Zalecano dokonać zmiany w składzie Zarządu Głównego BTSK, pozbycie się ludzi przypadkowych i wprowadzenie autentycznych przedstawicieli ludności białoruskiej. Postulowano przede wszystkim przyciągnięcie do Towarzystwa inteligencji białoruskiej, a zwłaszcza nauczycieli. Zwracano uwagę na potencjał intelektualny Warszawskiego Oddziału tej organizacji. Jako „konieczne” uznano obsadzenie stanowisk podinspektorów w wydziałach oświaty prezydiów rad narodowych w Hajnówce, Bielsku Podlaskim, Siemiatyczach, Sokółce, Dąbrowie Białostockiej i Białymstoku ludźmi znającymi język białoruski. Postulowano wprowadzenie obowiązkowego nauczania języka białoruskiego dla wszystkich uczniów uczęszczających do szkół na terenach, gdzie mieszkali Białorusini. Za niezbędne Komisja uznała wprowadzenie w tych szkołach nauczania historii narodu białoruskiego, a przede wszystkim stworzenie całego systemu, zabezpieczającego te placówki w kadrę nauczycielską. BTSK, oprócz aktywizacji społeczności białoruskiej w dziedzinie kultury i oświaty, zalecono organizowanie działalności gospodarczej, najlepiej spółdzielni produkcyjnej, zabezpieczającej potrzeby finansowe organizacji. Postulowano także zorganizowanie kursów dla działaczy, przygotowujących ich do pracy w radach narodowych jako reprezentantów społeczności białoruskiej122. Komisja chciała w ten sposób uniknąć sytuacji trwającej od 1946 r., zachęcającej osoby narodowości białoruskiej, zajmujące stanowiska państwowe lub partyjne, do ukrywania swojej tożsamości.

W Białymstoku realizacja tych wytycznych napotykała liczne trudności. Komisja KW do Spraw Narodowościowych, uwikłana w spory ambicjonalne między różnymi grupami funkcjonariuszy partyjnych, nie była w stanie wypracować jakiejkolwiek koncepcji polityki narodowościowej w skali województwa. Pierwsze posiedzenia Komisji zdominował spór między przedstawicielami BTSK i Rosyjskiego Towarzystwa Kulturalno-Oświatowego123. Problem dotyczył ludzi z tych samych wsi białoruskich, z których jedni czuli się Białorusinami, inni — Rosjanami. Niekiedy nawet działacze BTSK, nie znajdując zrozumienia we własnej organizacji, dla swoich spraw osobistych stawali się rosyjskimi aktywistami124. W sporze tym komuniści polscy zazwyczaj wspierali towarzyszy o białoruskiej orientacji narodowej, oficjalnie wypowiadali się przeciw rusyfikacji ludności prawosławnej Białostocczyzny125.

Nie sprzyjała także pracy białostockiej Komisji nadmierna reprezentacja funkcjonariuszy partyjnych białoruskiego pochodzenia. Troszcząc się o interesy „ludowego państwa polskiego” byli oni skłonni upatrywać w każdej formie aktywności białoruskiej, lub nawet jej braku, przejawów białoruskiego nacjonalizmu. W zasadzie ich rola w pracach Komisji ograniczała się do ciągłego udowadniania, iż są dobrymi komunistami. Im głównie powierzano pisanie okresowych ocen na temat działalności BTSK i treści publikowanych w „Niwie”. Jesienią 1957 r. zespół oceniający pracę redakcji „Niwy” zarzucił jej przemilczanie programu rolnego partii, brak publikacji na temat dobrosąsiedzkiego współżycia Polaków i Białorusinów, tolerowanie nastrojów separatystycznych, brak zaangażowania zatrudnionych w redakcji dziennikarzy w walce o podnoszenie produkcji rolnej126. Wszyscy członkowie zespołu oceniającego „Niwę” byli komunistami pochodzenia białoruskiego. Niektórzy z nich zaczynali działalność polityczną w szeregach KPZB.

Możliwości w zakresie polityki narodowościowej, stworzone na szczeblu centralnym, tylko w niewielkim stopniu były wykorzystane przez władze wojewódzkie, które, w imię spokoju politycznego, przyjęły strategię hamowania inicjatyw uzewnętrzniających istnienie problemu białoruskiego na Białostocczyźnie. Polityka taka odpowiadała także funkcjonariuszom partyjnym i państwowym białoruskiego pochodzenia, którzy, przebywając wśród towarzyszy polskich, za wszelką cenę chcieli, by postrzegano ich jako Polaków.

Aby sprawniej realizować politykę partii w środowisku białoruskim, postanowiono zmienić kierownictwo BTSK. Okazję stwarzał zaplanowany na 30 marca 1958 r. II Zjazd Towarzystwa. Nie znajdowano jednak odpowiednich kandydatów na najważniejsze stanowiska w organizacji wśród miejscowych Białorusinów. Dlatego Komitet Wojewódzki PZPR w Białymstoku zwrócił się z oficjalną prośbą do Komitetu Centralnego o oddelegowanie na stanowisko przewodniczącego BTSK pracownika MSW Włodzimierza Stankiewicza127. List wysłano tydzień przed planowanym zjazdem. Stankiewicz przebywał w tym czasie w Belgii, oficjalnie w roli inspektora szkół polskich przy ambasadzie PRL w Brukseli. Zjazd jednomyślnie wybrał go na przewodniczącego BTSK, chociaż przytłaczającej większości delegatów był on osobą całkowicie nieznaną. Stankiewicz przybył do Białegostoku dopiero w czerwcu 1958 r. Piastując stanowisko szefa białoruskiej organizacji był przede wszystkim rzecznikiem interesów partii. Ujawniał natomiast kompletną ignorancję miejscowych realiów128.

* * *

Najdalej idąca zmiana polityki w połowie lat pięćdziesiątych nastąpiła w stosunku do ukraińskiej mniejszości narodowej. Z licznych dokumentów wynika, że na najwyższych szczeblach sprawowania władzy uświadomiono zakres błędów popełnionych w polityce wobec Ukraińców w latach 1945-1947. Dylematem władz w 1956 r. była jednak sprawa przyznania się do tych błędów. Konsekwencje takiej decyzji groziły wręcz destabilizacją życia politycznego i ekonomicznego w niektórych regionach państwa.

Od początku 1956 r. pracownicy MSW zbierali informacje o rozmieszczeniu ludności ukraińskiej w Polsce oraz nastrojach panujących w tym środowisku. Według danych zgromadzonych w tym resorcie, w kraju było około 160 tys. Ukraińców, w tym w województwie olsztyńskim — 60 tys., koszalińskim — 30 tys., rzeszowskim — 20 tys., lubelskim — 15 tys., wrocławskim — 15 tys., zielonogórskim — 12 tys. i szczecińskim — 8 tys.129. Wysiedlonym w wyniku akcji „Wisła”, mimo nakazów władz centralnych, nie zapewniono — zdaniem MSW — należytych warunków do zagospodarowania. Władze wojewódzkie i powiatowe na ziemiach zachodnich i północnych w rzeczywistości bojkotowały rozporządzenia rządowe w sprawie pomocy materialnej Ukraińcom. Spowodowało to jedynie narastanie sentymentów do rodzinnych stron i poczucie krzywdy wobec państwa odpowiedzialnego za sytuację, w której znaleźli się przesiedleńcy z województw rzeszowskiego, lubelskiego i krakowskiego. Od 1955 r. — stwierdzano w raporcie MSW — nastąpiła wzmożona fala nielegalnych powrotów do miejsc dawnego zamieszkania. Powracający z reguły dążyli do odzyskania własnych gospodarstw. Pojawienie się Ukraińców najczęściej prowokowało konflikty z nowymi właścicielami ich mienia, osiedlonymi po 1947 r.130 Służby bezpieczeństwa informowały rząd o wzroście nastrojów nacjonalistycznych wśród ludności ukraińskiej oraz antypolskiej retoryce amnestionowanych właśnie bojowników UPA131.

Uchwała Sekretariatu KC PZPR z czerwca 1955 r. O zadaniach KW i KP w sprawie poprawy sytuacji gospodarczej i wzmożenia pracy politycznej wśród ludności ukraińskiej i próby wdrażania jej w życie przyczyniły się do pojawienia się oczekiwań na radykalną zmianę polityki władz wobec Ukraińców. Podstawowym postulatem tego środowiska było udzielenie przez władze zgody na powrót do dawnych miejsc zamieszkania oraz pomocy w przesiedleniu do województw południowo-wschodnich. Podczas spotkań przedstawicieli komitetów wojewódzkich i powiatowych partii z ludnością ukraińską, ci pierwsi obiecywali pomoc materialną na modernizację aktualnie zajmowanych gospodarstw i mieszkań, drudzy zaś żądali takiej pomocy, lecz po uprzednim przemieszczeniu do innej części kraju132.

Według analiz sytuacji w środowisku ukraińskim, dokonanych przez MSW w maju 1956 r., warunkiem niezbędnym do zmiany nastrojów powinno być potępienie przez partię akcji „Wisła” jako nieuzasadnionego zastosowania zasady odpowiedzialności zbiorowej. Oceniano głównie moralną stronę problemu. „Zdaniem MSW — pisano w opinii do Komitetu Centralnego — przeprowadzenie akcji „W” było niesłuszne i przyniosło niepowetowane szkody. (...) Zastosowanie obcej socjalizmowi odpowiedzialności zbiorowej szło w parze z naruszeniem leninowskich zasad polityki narodowościowej”133. Krytyczna ocena akcji „Wisła” uczyniona przez władze partii — według MSW — powinna także złagodzić uprzedzenia antyukraińskie panujące w środowisku polskim. Resort konsekwentnie bronił stanowiska nakazującego przeciwdziałanie tendencjom sprzyjającym powrotom Ukraińców na dawne miejsca zamieszkania. Powrót poszczególnych rodzin mógł odbywać się jedynie wówczas, gdy nie groził konfliktem z osiedlonymi tam Polakami, a ponadto miał dokonywać się pod ścisłym nadzorem MSW134.

Problem ukraiński był tematem posiedzenia kolegium MSW 5 czerwca 1956 r. Zdania poszczególnych wiceministrów i dyrektorów departamentów w kwestii oceny akcji „Wisła” oraz dalszej polityki wobec tej społeczności były mocno podzielone. Wiceminister Władysław Hibner przekonywał, że działania władz w latach 1944-1947 były usprawiedliwione, ponieważ nie było żadnej możliwości likwidacji UPA bez wysiedlenia ludności ukraińskiej popierającej partyzantów. Jednocześnie, jakby wbrew tej opinii, zaznaczał, że „popełniliśmy ogromny błąd w stosunku do ludności ukraińskiej, stosując przeciwko niej ostre represje. Oceniamy nasze stanowisko jako niesłuszne i niesprawiedliwe, niezgodne z naszą ideologią, ale sama ocena nie usprawiedliwia naszych potwornych błędów. Wniosek dokonania krytycznej oceny akcji „W” uważam za słuszny. Na projektowanym zjeździe [PZPR — E. M.] należy powiedzieć prawdę, przypomnieć jak było, nie po to, aby usprawiedliwiać, ale po to by wyjaśnić”135. Hibner był jednak przeciwny naprawianiu krzywd Ukraińcom poprzez umożliwienie powrotu do dawnych miejsc zamieszkania. Proponował maksymalną pomoc materialną i opiekę nad wszystkimi pokrzywdzonymi.

Stanowisko Hibnera popierał drugi wiceminister MSW Zygfryd Sznek, który przekonywał zebranych, że zajęcie stanowiska przez najbliższy zjazd PZPR wobec akcji „Wisła” ma służyć nie tylko wyświetleniu prawdy historycznej, lecz przede wszystkim wychowaniu partii w „duchu zasad marksizmu-leninizmu i wyeliminowaniu dyskryminacji w stosunku do ludności ukraińskiej”136.

Z tezami Hibnera i Szneka nie zgadzał się komendant główny MO Wolański, który był jednym z bezpośrednich wykonawców akcji „Wisła”137. Uważał on, że publiczne rozważanie o wysiedleniach Ukraińców wywoła znacznie bardziej skomplikowany problem niemiecki. Poruszanie tematu ukraińskiego na zjeździe partii uznał za bezcelowe, gdyż — jak stwierdził — „nie mamy praktycznie żadnych możliwości zadośćuczynienia”. Podobne stanowisko zajmował wiceminister MSW Stefan Antosiewicz, który ponadto uważał, że władze nie powinny wogóle zajmować się tym problemem, ponieważ Ukraińcy zostali przesiedleni w odwecie za wojnę prowadzoną przeciwko państwu polskiemu138.

W wyniku tej dyskusji przyjęto kompromisowe rozwiązania. Postanowiono zdecydowanie odrzucić żądania Ukraińców wydania pozwolenia na powrót do miejsc, z których ich wysiedlono. Zdecydowano natomiast proponować władzom partii kontynuację działań na rzecz ich integracji z miejscem aktualnego zamieszkania. Metodą miała być wzmożona pomoc gospodarcza, rozbudowa szkolnictwa oraz rozwój różnych form życia kulturalnego.

Konflikt interesów państwa polskiego i społeczności ukraińskiej po 1956 r. był jednak nieunikniony. Ukraińcy na ziemiach północnych i zachodnich czuli się wyobcowani, nigdy też nie zostali zaakceptowani ani przez lokalne władze, ani przez mieszkającą tam ludność polską. Oczekiwali, że wraz ze zmianą sytuacji politycznej uzyskają możliwości powrotu do własnego i bardziej zrozumiałego świata. Nie przyjmowali do wiadomości argumentów przemawiających za trwałym pozostawaniem na obcej dla nich ziemi. Z województw zachodnich i północnych przesyłano władzom partyjnym informacje, że Ukraińcy rezygnują z oferowanej im pomocy materialnej i domagają się jej w województwie lubelskim, rzeszowskim i krakowskim139. Minister Kontroli Państwowej Jan Górecki sugerował nawet Sekretariatowi KC PZPR, że z ekonomicznego punktu widzenia należałoby rozważyć możliwość kontrolowanego powrotu Ukraińców na dawne miejsca zamieszkania, gdyż tylko tam mogliby oni właściwie wykorzystać zarezerwowane dla nich środki finansowe140.

Mnożące się konflikty z ludnością polską potęgowały jedynie wśród Ukraińców chęć ucieczki z województw zachodnich i północnych. W województwie olsztyńskim starcia często prowokowali żołnierze stacjonujących tam jednostek wojskowych. Milicja w przypadku gwałtów dokonywanych na Ukraińcach z reguły zachowywała się bardzo powściągliwie141. Zabawy wiejskie, gdzie obok siebie mieszkali Polacy i Ukraińcy, najczęściej kończyły się bójkami na tle narodowościowym142. Również w województwie rzeszowskim, dokąd kierowała się większość nielegalnie powracających z zachodu i północy kraju, mnożyły się konflikty z polskimi osadnikami. Lokalne władze odmawiały przydzielania im ziemi leżącej odłogiem i będącej własnością skarbu państwa, kler katolicki nie wyrażał zgody na otwieranie unickich cerkwi143.

W listach do redakcji „Naszego Słowa” Ukraińcy przedstawiali swoje racje przemawiające za powrotem do rodzinnych stron. Podkreślali niesprawiedliwość płynącą z oficjalnej propagandy. Zwracali uwagę, że Ukraińcy, którzy mordowali Polaków nazywani byli bandytami, zaś Polacy, którzy mordowali Ukraińców uznawani byli za bohaterów144. Mieszkanka Małomic, miejscowości w województwie wrocławskim, pisała, że w 1956 r., gdy sąsiedzi dowiedzieli się o jej ukraińskim pochodzeniu, życie przekształciło się w koszmar. Wybijanie okien, obrzucanie kamieniami, okrzyki: „bić Ukrainkę”, „bić banderówkę” stało na porządku dziennym145. Listy te, tłumaczone w redakcji na język polski, przekazywane były do Komitetu Centralnego PZPR. Również korespondencja od Ukraińców, która trafiała do redakcji partyjnego miesięcznika „Nowe Drogi” wskazywała jednoznacznie, że większość z nich czuje się źle w nowym otoczeniu społecznym. Listów tych nigdy nie publikowano, lecz przekazywano je do analiz odpowiednim wydziałom MSW i Komitetu Centralnego PZPR. Jeden z autorów korespondencji zwracał uwagę, że ani szkoła, ani prasa nie podejmowały próby walki z widocznymi na każdym kroku przejawami nacjonalizmu polskiego146. W listach, kierowanych bezpośrednio do Komitetu Centralnego PZPR, Ukraińcy pisali o biciu dzieci uczących się języka ojczystego w szkołach przez polskich rówieśników, o pomijaniu pracowników ukraińskich przy rozdzielaniu nagród, premii i funduszy socjalnych w zakładach pracy oraz postawach władz lokalnych zachęcających do antyukraińskich wystąpień147.

Intensywność żądań ludności ukraińskiej na rzecz powrotu spowodowała powołanie przez premiera Józefa Cyrankiewicza w końcu kwietnia 1956 r. Komisji przy Pełnomocniku Rządu do Spraw Zagospodarowania Terenów Zaniedbanych, która miała zbadać możliwości bezkolizyjnego przeprowadzenia takiej operacji. W jej skład weszli przedstawiciele Ministerstwa Rolnictwa, Finansów, prezydiów WRN w Rzeszowie, Lublinie i Krakowie oraz UTSK. Komisja rozważała możliwość przeznaczenia pod osadnictwo powracających Ukraińców ziemi bankrutujących Państwowych Gospodarstw Rolnych. Wydaje się jednak, że działalność komisji miała służyć jedynie pacyfikacji nastrojów wśród Ukraińców. Oficjalnie zaprzestała ona działalności w marcu 1958 r., gdy Sejm uchwalił ustawę o sprzedaży nieruchomości rolnych należących do państwa. Ukraińcy mogli nabywać ziemię w województwach południowo-wschodnich na drodze kupna148. Wcześniej WRN w Rzeszowie i Krakowie podjęły decyzje o przesiedleniu z województwa krakowskiego do rzeszowskiego 2 500 rodzin góralskich149. Postanowienie to zostało pozytywnie zaopiniowane przez Sejmową Komisję Rolnictwa i Leśnictwa oraz Ministerstwo Rolnictwa i Leśnictwa150. Górale mieli być osiedleni na ziemiach poukraińskich.

W kwietniu 1956 r., po kilkumiesięcznych konsultacjach prowadzonych przez pracowników KC PZPR i MSW z byłymi działaczami KPZU, powołany został Komitet Organizacyjny Ukraińskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego. Miało ono z jednej strony być reprezentantem społeczności ukraińskiej wobec władz, z drugiej zaś pośrednikiem ułatwiającym wdrażanie w życie polityki narodowościowej partii. Termin I Zjazdu UTSK ustalono na 16-17 czerwca. Większość pracy organizacyjnej wykonali funkcjonariusze MSW, którzy organizowali zebrania ludności ukraińskiej w powiatach i wybór delegatów151. Na początku 1956 r. powołano redakcję ukraińskiego tygodnika „Nasze Słowo”, a redaktorem naczelnym mianowano działacza komunistycznego Mikołaja Szczyrbę. Pierwszy numer pisma ukazał się w przeddzień I Zjazdu UTSK i zawierał omówienie celów, dla których tworzona była organizacja oraz podstawowe założenia jej statutu.

Władze starały się nadać zjazdowi możliwie wysoką rangę i budować tym samym prestiż powstającego Towarzystwa w oczach społeczności ukraińskiej w Polsce. Na obrady przybyli: minister oświaty i członek KC PZPR Witold Jarosiński oraz wiceminister spraw wewnętrznych Zygfryd Sznek. Pierwszy z nich w imieniu partii i rządu zapewniał, że władze robią wszystko, aby Ukraińcy mogli rozwijać swoją kulturę narodową, a ich dzieci uczyć się w szkołach języka ojczystego. Wzywał UTSK do konsolidacji ze społeczeństwem polskim w dziele budowania socjalizmu oraz umacniania „bogatych tradycji przyjaźni bratnich narodów — polskiego i ukraińskiego”152. Dyskusję na zjeździe zdominowała jednak sprawa powrotu na dawne miejsca zamieszkania. Wypowiedzi przedstawicieli władz partyjno-państwowych oraz większości delegatów rozmijały się w kwestii celów strategicznych. Pierwsi zapewniali o szczerych intencjach pomocy Ukraińcom w zorganizowaniu im życia narodowego pod warunkiem pozostania w miejscach aktualnego pobytu, drudzy zaś warunku tego nie byli w stanie zaakceptować. Uwzględniając życzenie władz, zjazd postanowił nie nazywać, w propagandzie UTSK, akcji „Wisła” symbolem dyskryminacji ludności ukraińskiej w Polsce. Zdecydowano także, że Zarząd Główny UTSK opracuje i przekaże wszystkie ukraińskie postulaty władzom partyjnym i rządowi. Zjazd zaaprobował powierzenie funkcji przewodniczącego Zarządu Głównego, popieranemu przez Komitet Centralny, Stefanowi Makuchowi. Sekretarzem generalnym ZG został Grzegorz Bojarski153.

Do końca 1956 r. wojewódzkie oddziały UTSK powstały w Gdańsku, Koszalinie, Olsztynie, Szczecinie, Wrocławiu, Zielonej Górze, Rzeszowie i Lublinie. Na konferencjach wojewódzkich formułowano postulaty, które za pośrednictwem Zarządu Głównego miały trafić do władz partyjnych i państwowych. Żądano przede wszystkim publicznej oceny akcji „Wisła”, anulowania dekretu z lipca 1949 r. o przejęciu przez państwo majątków należących do wysiedlonych Ukraińców, zgody na powrót do dawnych miejsc zamieszkania, zwrotu cerkwi i pozwolenia na odprawianie nabożeństw w obrządku greckokatolickim154. Pod naciskiem struktur wojewódzkich i powiatowych Zarząd Główny był zmuszony do przedstawiania tych postulatów Komitetowi Centralnemu PZPR. Oprócz wyżej wymienionych pojawiły się także nowe żądania: przeniesienia Liceum Pedagogicznego z Bartoszyc do Przemyśla, założenia ukraińskich szkół średnich w Koszalinie, Przemyślu i Legnicy, zorganizowanie redakcji miesięcznika społeczno-literackiego z dodatkiem dla dzieci i młodzieży oraz powołanie ukraińskiego teatru155.

W kwietniu 1957 r. Sekretariat KC PZPR podjął uchwałę w sprawie pomocy materialnej i kulturalno-oświatowej dla ukraińskiej mniejszości narodowej na ziemiach zachodnich i północnych. Jej postanowienia zmierzały do mocniejszego związania tej społeczności z miejscem aktualnego zamieszkania poprzez pomoc materialną, rozwój szkolnictwa i ukraińskich instytucji kulturalno-oświatowych. Ministerstwu Kultury i Sztuki polecono zorganizowanie Państwowego Ukraińskiego Zespołu Pieśni i Tańca w Przemyślu, ukraińskiej księgarni wysyłkowej w Warszawie, udzielenie pomocy finansowej UTSK na rozwój działalności wydawniczej i zakup książek, utworzenie ośrodków kształcenia kadr do pracy kulturalno-oświatowej, zakup filmów z ukraińską wersją językową oraz zobowiązanie zarządów kin do pokazywania tych filmów na wniosek UTSK. Rozgłośnie Polskiego Radia w Olsztynie, Koszalinie, Wrocławiu, Szczecinie, Gdańsku, Lublinie i Zielonej Górze zobowiązano do emitowania audycji w języku ukraińskim156.

Władze pomagały także UTSK w zażegnaniu tzw. separatyzmu łemkowskiego. Łemkowie byli przesiedleni wraz ze wszystkimi Ukraińcami w ramach akcji „Wisła”, chociaż znaczna część z nich nie miała poczucia przynależności do narodu ukraińskiego. W połowie lat pięćdziesiątych Łemkowie powołali Tymczasowy Komitet Społeczno-Oświatowy Rusinów-Łemków i zwrócili się do władz państwowych o uznanie ich za odrębną mniejszość narodową. Uwzględnienie tych postulatów oznaczałoby z jednej strony spowodowanie głębokiego rozłamu wśród społeczności ukraińskiej, z drugiej zaś konieczność odpowiedzi na pytanie o sens wysiedlenia Łemków skoro nie byli Ukraińcami. Trudno byłoby zatem znaleźć jakiekolwiek argumenty uzasadniające odmowę powrotu wobec narodu wysiedlonego bez wyraźnego powodu. Zastępca komendanta wojewódzkiego MO d/s Bezpieczeństwa we Wrocławiu ppłk B. Jedynak sugerował nawet, że to Ukraińcy, tworząc łemkowską organizację, chcieli w ten sposób odżegnać się od nacjonalizmu ukraińskiego i pod postacią innej narodowości wystąpić o powrót na ziemie południowo-wschodnie157.

Wielu przedstawicieli łemkowskiej grupy etnicznej zajmowało wysokie stanowiska w UTSK Władze nie chciały osłabiać tej organizacji, a wręcz przeciwnie, starały się ją wzmacniać, upatrując w niej skuteczny instrument oddziaływania na środowisko ukraińskie. MSW szybko spreparowało tezę, że ruch łemkowski jest wynikiem inspiracji imperialistycznych ośrodków emigracyjnych, mających na celu wywołanie niepokojów wśród ukraińskiej mniejszości narodowej158. W ten sposób zwolennicy odrębnego narodu łemkowskiego zostali uznani za element antypaństwowy i agenturalny. Wielu działaczy UTSK pochodzenia łemkowskiego było szczerymi zwolennikami wdrażania polityki partii we własnym środowisku. Dlatego Komisja KC PZPR do Spraw Narodowościowych była przeciwna ostrym metodom zwalczania „separatystów łemkowskich” stosowanym przez redakcję „Naszego Słowa”, bowiem prowadziło to jedynie do pogłębiania podziałów. Komisja zaproponowała natomiast UTSK uwzględnienie odrębności łemkowskiej i potraktowanie jej jako przejawu ukraińskiego regionalizmu. Od czerwca 1957 r. w „Naszym Słowie” zaczęła ukazywać się strona w języku łemkowskim pt. „Łemkiwśkie Słowo” („Łemkowskie Słowo”)159. Dwa lata później przy ZG UTSK powstała Sekcja d/s Regionalnej Kultury Łemkowskiej, która uzyskała szeroką autonomię w sprawach organizacji życia kulturalnego tej społeczności.

Postanowienia Sekretariatu KC tylko częściowo uwzględniały postulaty zgłaszane przez Ukraińców podczas wojewódzkich i powiatowych konferencji UTSK odbywających się na przełomie 1956 i 1957 r. Szczególne niezadowolenie wywoływał brak stanowiska władz w sprawie zwalczania skutków akcji „Wisła”. Reakcje środowiska ukraińskiego były bardzo pilnie obserwowane przez MSW i Komitet Centralny PZPR. Instytucje te dysponowały szczegółami nawet zakulisowych rozmów, poprzedzających oficjalne spotkania zarządów wojewódzkich i powiatowych oddziałów UTSK160. Manipulacjom i infiltracji społeczności ukraińskiej sprzyjały także konflikty między poszczególnymi działaczami Towarzystwa. Niektóre oficjalne pisma do Komitetu Centralnego podpisywane przez przewodniczącego Zarządu Głównego miały charakter donosów na współtowarzyszy. Oskarżał ich najczęściej o brak wyrobienia politycznego i nacjonalizm161. Szczególnie dużo pretensji zgłaszali szefowie zarządów wojewódzkich UTSK pod adresem redakcji „Naszego Słowa”. Tygodnikowi zarzucano brak reakcji na przejawy nacjonalizmu ukraińskiego i krytykowanie działaczy oddanych partii162. W rzeczywistości redakcja zamieszczała wiele publikacji przemawiających na rzecz powrotu ludności ukraińskiej do województw południowo-wschodnich, co było sprzeczne z polityką realizowaną przez partię. Władze naciskały Zarząd Główny, aby włączył się do akcji uświadamiającej na rzecz pozostania Ukraińców na ziemiach zachodnich i północnych. Większość komunistów ukraińskich, będących w zarządach regionalnych Towarzystwa, podjęła próby przekonywania rodaków do linii partii, wywołując tym nieoczekiwanie jeszcze większy ferment. W opozycji do Zarządu Głównego znalazł się oddział wrocławski UTSK, którego działacze poparli redakcję „Naszego Słowa”, lecz wkrótce sami zostali napiętnowani jako nacjonaliści163.

4 czerwca 1957 r. z funkcji przewodniczącego Zarządu Głównego zrezygnował Stefan Makuch. Na jego miejsce powołano dotychczasowego sekretarza generalnego Grzegorza Bojarskiego. Był on zdania, że rozwiązaniu problemu ukraińskiego przeszkadza z jednej strony polski nacjonalizm, z drugiej zaś brak skłonności do kompromisów wśród działaczy UTSK164. Bojarski nie był jednak w stanie opanować sytuacji w oddziałach wojewódzkich i powiatowych, gdzie powszechnie krytykowano uległość Zarządu Głównego wobec władz państwowych i jego rezygnację z podstawowego postulatu zgłaszanego przez Ukraińców, dotyczącego uregulowania sprawy powrotów165. Z pomocą kierownictwu UTSK pośpieszyła Komisja KC PZPR do Spraw Narodowościowych oraz MSW. Sekretarz Komisji Aleksander Sław polecił szefom wojewódzkich organizacji partyjnych wyciągnięcie wniosków partyjnych i personalnych w stosunku do członków zarządów UTSK agitujących na rzecz powrotu do województw południowo-wschodnich166. Postawę taką uznano za przejaw nacjonalizmu. MSW proponowało Komitetowi Centralnemu usuwanie z oddziałów wojewódzkich Towarzystwa wszystkich nieposłusznych wobec Zarządu Głównego, postawienie przed Komisją Kontroli Partyjnej działaczy kwestionujących linię partii w sprawie powrotów oraz „właściwe naświetlenie ich szkodliwej działalności” w „Naszym Słowie”. Autorem tych propozycji był inspektor do spraw narodowościowych MSW, Ukrainiec, Dymitr Perun167.

W czerwcu 1957 r. Komisja KC PZPR do Spraw Narodowościowych przedstawiła „Wnioski w sprawie realizacji Uchwały Sekretariatu KC z kwietnia 1957 r.” w kwestii ukraińskiej. Uznano, że UTSK skutecznie realizowało linię partii zwalczając ukraiński szowinizm i popularyzując przykłady pomocy władz dla ludności przesiedlonej. Działania te miały być przerwane w wyniku nacisków ze strony „elemntów nacjonalistycznych, które usunęły z Zarządu Głównego dwóch oddanych partii członków oraz starały się opanować „Nasze Słowo” i uczynić z niego trybunę antysocjalistycznych i antyradzieckich poglądów”168. Komisja za najpilniejsze zadanie partii w sprawie ukraińskiej uznała zwolnienie z pracy w zarządach wojewódzkich sekretarzy UTSK ludzi „ideowo obcych”, utworzenie zespołów partyjnych przy zarządach powiatowych, udzielenie pomocy Prezydium Zarządu Głównego w doborze sekretarzy oddziałów wojewódzkich. Komisja postanowiła nawiązać kontakty z władzami Ukrainy radzieckiej i poprzez organizowanie wycieczek do tej republiki przekonywać do socjalizmu młodzież ukraińską w Polsce. Redakcja „Naszego Słowa” otrzymała zadanie zwalczania ukraińskiego nacjonalizmu, zwiększenia liczby publikacji na temat wspólnych polsko-ukraińskich tradycji rewolucyjnych, popularyzacji budownictwa socjalistycznego w Polsce oraz szerszego informowania o zaangażowaniu Ukraińców w życiu społecznym, gospodarczym i politycznym PRL169.

Polityka władz w kwestii ukraińskiej była w tym czasie bardzo konsekwentna. Zdecydowanie przeciwdziałano wszelkim próbom organizowania masowych powrotów do województw południowo-wschodnich, zwalczano działania propagandowe zachęcające ludność ukraińską do opuszczania zajmowanych gospodarstw. Jednocześnie czyniono bardzo wiele, aby związać Ukraińców z miejscami ich aktualnego pobytu. Oprócz autentycznego wspierania szkolnictwa i rozwoju życia kulturalnego, w marcu 1957 r. premier Cyrankiewicz zezwolił na otwieranie parafii greckokatolickich na ziemiach zachodnich i północnych170. Nie było takiego pozwolenia na reaktywowanie życia religijnego unitów w Polsce południowo-wschodniej, gdzie przed wysiedleniem Ukraińców znajdowała się przytłaczająca większość parafii i gdzie w niektórych miejscowościch pozostały jeszcze świątynie i cmentarze. Zgoda premiera Cyrankiewicza na otwieranie parafii greckokatolickich na ziemiach zachodnich i północnych miała więc wszelkie cechy kontraktu politycznego, którego celem było utrwalenie stanu zaistniałego w wyniku akcji „Wisła”.

Na początku 1958 r. sekretarz Komisji KC PZPR do Spraw Narodowościowych Aleksander Sław, w oparciu o dane dostarczone przez MSW, opracował informację o sytuacji w środowisku ukraińskim. Była ona adresowana do Komitetu Centralnego. Sław zwracał przede wszystkim uwagę na ekspansję nacjonalizmu ukraińskiego. Proponował, oprócz zmian kadrowych w UTSK, tworzyć nowe instytucje, by absorbować elity tej społeczności działalnością kulturalną. Opowiadał się za organizowaniem redakcji ukraińskiego miesięcznika literackiego, miał nawet gotową obsadę personalną171. Wiosną 1958 r. Komisja KC PZPR do Spraw Narodowościowych rozpoczęła akcję oczyszczania zarządów UTSK z osób negujących politykę państwa w kwestii ukraińskiej. Na wniosek Komitetu Wojewódzkiego PZPR we Wrocławiu Komisja zwróciła się do ZG UTSK o usunięcie ze swojego składu dwóch członków — Bazylego Szota i Mikołaja Gala, zaś do Komisji Kontroli Partyjnej o wykluczenie ich z partii172. Sław wystosował ponadto list do Komendanta Głównego MO Ryszarda Dobieszaka z informacją, że oficer Komendy Wojewódzkiej MO we Wrocławiu Bazyli Szot utrzymywał kontakty z reakcyjnymi kołami łemkowskimi w Stanach Zjednoczonych173. Był to dostateczny powód do zwolnienia go z pracy. W rzeczywistości, jak wynika z korespondencji między KW PZPR we Wrocławiu i Komitetem Centralnym, przewodniczący wrocławskiego Zarządu Wojewódzkiego UTSK, Bazyli Szot, kierował organizacją bez porozumienia z władzami partyjnymi. Samowolnie zwoływał zebrania, sam ustalał porządek obrad, nie uzgadniał z Komitetem Wojewódzkim treści postanowień, otwarcie domagał się zgody na powrót Ukraińców na dawne miejsca zamieszkania174.

Rozprawa z wrocławskimi działaczami UTSK miała prawdopodobnie zastraszyć i zmusić do posłuszeństwa zarządy w innych województwach. 5 sierpnia sekretarz KW PZPR we Wrocławiu, Władysław Biełowicz, zwrócił się do Komitetu Centralnego o zawieszenie całego Prezydium Zarządu Wojewódzkiego UTSK. Tydzień później Aleksander Sław przesłał przewodniczącemu Komisji Kontroli Partyjnej Romanowi Nowakowi listę działaczy ukraińskich „zaangażowanych w działalność antypartyjną”. Byli wśród nich kierownicy wrocławskiego oddziału UTSK. Sław proponował, aby przy rozpatrywaniu sprawy komunistów ukraińskich wykorzystać wiedzę i doświadczenie Grzegorza Bojarskiego i Dymitra Peruna175. Sekretarz Komisji KC PZPR był przekonany, że ci Ukraińcy skutecznie będą wdrażać w życie politykę partii.

W końcu 1958 r. władzom udało się spacyfikować nastroje opozycyjne w UTSK. W grudniu, na polecenie z Komitetu Centralnego, Prezydium Zarządu Głównego Towarzystwa dokonało oceny tygodnika „Nasze Słowo”. Redakcji zarzucano niewykonywanie postawionych przed nią zadań. Według oceniających „Nasze Słowo” nie spełniało funkcji wychowawczych, „nie docierało do mas pracujących”, zajmowało się „nudną publicystyką polityczną zamiast problemami budownictwa socjalistycznego”, niewiele publikacji dotyczyło „wspólnych walk klasowych polskich i ukraińskich mas pracujących”176. Komisja KC PZPR do Spraw Narodowściowych zobowiązała Zarząd Główny do „opieki” nad redakcją i udzielenia jej pomocy w usuwaniu błędów. Władze partyjne oczekiwały, że pismo rozpocznie walkę z ukraińskim nacjonalizmem i zacznie ujawniać „jego powiązania z faszyzmem i kołami imperialistycznymi”177.

W 1958 r. UTSK wyznaczono rolę strażnika interesów partii w środowisku ukraińskiej mniejszości narodowej. Pozwalano jednak na prowadzenie działalności kulturalno-oświatowej, pod warunkiem, że nie kolidowała ona z zasadami polityki narodowościowej określonymi przez Sekretariat KC PZPR. Po 1956 r. nastąpił niekwestionowany rozwój szkolnictwa, amatorskiego ruchu artystycznego i czytelnictwa w języku ukraińskim178. Prowadziło to do ożywienia życia narodowego i powstrzymywało procesy asymilacyjne. Niezależnie od wymogów politycznych, stawianych przez partię działaczom UTSK, na kształtowanie świadomości większości Ukraińców istotny wpływ miało to, że dzieci w szkołach uczyły się języka ojczystego, a ukraińskie zespoły artystyczne docierały niemal do każdego skupiska tej społeczności.

* * *

Odwilż polityczna w Polsce, następująca od połowy lat pięćdziesiątych, nie wpłynęła natomiast w istotny sposób na sytuację słowackiej mniejszości narodowej zamieszkującej rejony Spisza i Orawy. Niekończący się spór o język w kościele przybierał na sile niezależnie od politycznej koniunktury w kraju. Polski kler konsekwentnie unikał języka słowackiego w liturgii nawet w tych miejscowościach, gdzie Słowacy stanowili zdecydowaną większość wiernych. Z biegiem czasu słowacki zniknął zupełnie z katolickich świątyń na Orawie, na Spiszu pozostał natomiast w postaci kilku pieśni śpiewanych podczas niedzielnych mszy179.

Latem 1956 r. przystąpiono do tworzenia Czechosłowackiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego. Na początku lat pięćdziesiątych na terenie Spisza i Orawy było zarejestrowanych kilka słowackich stowarzyszeń kulturalnych, których działalność ograniczała się do kilku miejscowości i polegała głównie na pielęgnowaniu miejscowego folkloru. MSW prowadziło jednak rozmowy na temat powołania wspólnej organizacji dla Słowaków i Czechów z przedstawicielami tych narodów mieszkającymi w Warszawie. W lipcu 1956 r. powstał komitet organizacyjny przyszłej organizacji, a pierwszy zjazd jej przedstawicieli zaplanowano na 18 sierpnia. Z bliżej nieznanych przyczyn termin zjazdu kilkakrotnie przesuwano. Ostatecznie odbył się on w Krakowie w dniach 9-10 marca 1957 r.180 Delegaci przyjęli statut, bardzo podobny w treści do tych, jakie miały już istniejące towarzystwa społeczno-kulturalne mniejszości narodowych. Oprócz „aktywnego włączania Czechów i Słowaków do budowania socjalizmu w Polsce” oraz popularyzowania wiedzy o wspólnych z Polakami tradycjach walk rewolucyjnych, organizacja miała rozwijać działalność kulturalną, naukową, artystyczną i gospodarczą tych społeczności. Zjazd nadał stowarzyszeniu nazwę Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Czechów i Słowaków w Polsce (TSKCiS). Około trzytysięczną społeczność czeską, rozproszoną po całej Polsce, organizacyjnie związano ze Słowakami, tworząc w ten sposób odbicie związku politycznego narodów tworzących sąsiednie państwo. W czerwcu 1958 r. ukazał się pierwszy numer miesięcznika w języku słowackim „Žiwot”. Redakcja skoncentrowała się głównie na sprawach szkolnictwa w języku ojczystym.

TSKCiS, chociaż reprezentowało niezbyt liczną społeczność181, bardzo szybko zdołało pozyskać 3,5 tys. członków182. Jego działacze, nagłaśniając przypadki dyskryminacji Słowaków w miejscach pracy, urzędach, szkołach, prowokowali jednak dalsze incydenty. W ocenie władz partyjnych Towarzystwo, koncentrując się na sprawach narodowych, nie realizowało podstawowych celów statutowych. Komisja KC PZPR do Spraw Narodowościowych uznała, że TSKCiS, prowadząc walkę z polskim nacjonalizmem, zupełnie zaniechało „krzewienia uczuć patriotycznych do Ludowego Państwa”, a nawet „zaszczepiało nieufność i poczucie obcości w stosunku do Polski”183. Podobnie jak w przypadku innych mniejszości narodowych Komisja poleciła powołać zespoły partyjne przy zarządach oddziałów Towarzystwa, a jego działalność ograniczyć do zakresu spraw przewidzianych statutem.

Komisja miała jednak świadomość, że nacjonalizm słowacki jest reakcją na zachowanie środowisk polskich. Za szczególnie niepokojące zjawisko uznawano postawę nauczycieli zatrudnionych na pograniczu polsko-słowackim, wśród których upatrywano „siewców nacjonalizmu i szowinizmu polskiego”184. Mimo sprzyjającej rozwojowi szkolnictwa słowackiego polityki władz centralnych w roku szkolnym 1955/1956 po raz pierwszy obniżyła się liczba szkół ze słowackim językiem nauczania. Zmalała także liczba uczniów w tych szkołach185. Tendencja ta utrzymywała się także w latach następnych. „Główną przyczyną upadku szkolnictwa słowackiego — pisał Józef Ciągwa — była gorliwa antysłowacka polityka inspektoratu w Nowym Targu (organizowanie zebrań we wszystkich szkołach, indywidualne przekonywanie rodziców, by nie zapisywali do szkół słowackich swoich dzieci itp.), opieszałość administracji szkolnej we wprowadzaniu języka słowackiego w nowych szkołach, nieprzestrzeganie przez niektóre szkoły przepisów o zapisywaniu dzieci na język słowacki”186.

Wydaje się jednak, że bardziej istotną przyczyną załamania szkolnictwa słowackiego po 1956 r. była postawa ludności słowackiej wobec edukacji dzieci w języku ojczystym. Podobnie jak w przypadku Białorusinów, ucieczka od szkoły z ojczystym językiem nauczania wynikała z przekonania, że nie daje ona należytego przygotowania do nauki w placówkach szczebla średniego lub wyższego. Nieznajomość języka polskiego niewątpliwie komplikowała życie jednostkom podejmującym naukę w Krakowie lub innych miastach Polski. Troska o zapewnienie właściwego startu własnemu potomstwu zmuszała wielu rodziców do rezygnacji z nauczania w języku ojczystym187. Ponadto atmosfera panująca wokół szkół ze słowackim językiem nauczania nie zachęcała do posyłania tam swoich dzieci. Wypowiadający się na łamach miesięcznika „Žiwot” dyrektor Wydziału Szkolnictwa Mniejszości Narodowych Ministerstwa Oświaty Stanisław Mauersberg zwracał uwagę, że poważną przeszkodą w funkcjonowaniu szkolnictwa na pograniczu polsko-słowackim były spory i kłótnie między młodzieżą polską i słowacką na tle narodowościowym. „Poczucie narodowe — zwracał się do Słowaków — nie powinno stać się przyczyną podziału zwartej grupy regionalnej na dwa nieprzyjazne sobie obozy”. Szkoła słowacka, oprócz nauki języka ojczystego, miała przede wszystkim „kształcić światłych i wartościowych obywateli polskich”188.

Niewątpliwie władze centralne nie były zainteresowane uszczuplaniem słowackiego stanu posiadania w dziedzinie oświaty lub kultury, nie miały natomiast możliwości całkowitego wyeliminowania konfliktów i uprzedzeń istniejących na pograniczu polsko-słowackim, w powiecie nowotarskim. Aleksander Sław nie skrywał, że na Orawie, nauczyciele, członkowie PZPR, zamiast łagodzić, prowokują konflikty narodowościowe. „Stosunki panujące w liceum [ze słowackim językiem nauczania w Jabłonce — E. M.] — pisał — powodują rozprzężenie wśród rodziców i troskę o przyszłość dzieci”189. Przenoszenia służbowe urzędników i nauczycieli, praktykowane w latach czterdziestych i na początku pięćdziesiątych, rozwiązywały sporne problemy tylko tymczasowo. Wszystko wskazuje na to, że niepowodzeniem zakończyła się także próba łagodzenia antagonizmów drogą oddziaływania propagandowego na obie społeczności. Realizować to zadanie miał miejscowy aparat partyjny. Lokalni działacze najczęściej jednak sami byli ukształtowani w warunkach istniejących sprzeczności i emocjonalnie zaangażowani po którejś ze stron. Każda ich aktywność z reguły tylko pogarszała sytuację.

* * *

Na początku lat pięćdziesiątych, mimo dążenia władz do ustabilizowania sytuacji prawnej i ekonomicznej Niemców i ludności autochtonicznej, nie udało się pozyskać z ich strony zaufania do instytucji państwa polskiego. W miarę upływu czasu i wzrostu gospodarczego w RFN wśród byłych obywateli Rzeszy narastały tendencje do wyjazdu z Polski. Od lutego 1952 r. istniała możliwość emigracji do NRD. Chętnych do przesiedlenia się do socjalistycznego państwa niemieckiego było jednak niewielu, gdyż do końca 1955 r. wyjechało tam zaledwie 10 800 osób190. W grudniu 1955 r. podpisano porozumienie o łączeniu rodzin także z RFN. Przewidywało ono również możliwość przesiedlania się Niemców do Polski, lecz przypadki takie zdarzały się niezwykle rzadko. Błędy popełnione w polityce wobec autochtonów w pierwszym dziesięcioleciu powojennym, postawa wobec nich społeczeństwa polskiego oraz wiadomości płynące z Niemiec Zachodnich o rosnącym tam dobrobycie, uruchomiły natomiast lawinę wniosków o wyjazd z Polski. Zezwoleń oczekiwały nie tylko osoby posiadające bliskie rodziny w RFN, lecz także dalszych krewnych. Na wyjazd zgłaszały się rodziny mieszane polsko-niemieckie, ludność autochtoniczna ze wszystkich województw północnych i zachodnich. Wśród składających wnioski byli przedwojenni działacze polskiego ruchu narodowego w Rzeszy, często więzieni za to przez hitlerowców, wdowy po obrońcach Poczty Gdańskiej, byli działacze harcerstwa polskiego191. Przytłaczająca większość domagała się pozwolenia na wyjazd do Niemiec Zachodnich192. Należy zaznaczyć, że w 1955 r., zanim jeszcze zostało podpisane porozumienie z RFN, do prezydiów WRN województw zachodnich i północnych wpłynęło kilkanaście tysięcy podań o wyjazd do tego kraju193.

Wśród elementów napędzających ruch wyjazdowy trzeba także uwzględnić szybko dokonujący się proces rozwoju niemieckiej świadomości narodowej wśród ludności rodzimej Warmii, Mazur, Śląska i Pomorza. Przyczyniała się do tego przede wszystkim konfrontacja z polską rzeczywistością, a szczególnie relacje z ludnością napływową. „Uwarunkowany szeregiem przyczyn poziom kultury politycznej społeczeństwa, mierzony w tym przypadku zakresem funkcjonowania przesądów nacjonalistycznych i religijnych, pozostawiał wiele do życzenia — pisał Henryk Szczerbiński. — Nie bez znaczenia na kształtowanie świadomości narodowej ludności autochtonicznej pozostawały przemiany społeczno-polityczne i ustrojowe. Realizowany w tych latach proces kolektywizacji wsi i tworzenie spółdzielni produkcyjnych zagrażało własności ziemi i inwentarza, czego efektem w wielu przypadkach było umacnianie się niemieckiej świadomości narodowej”194. Dla wielu chęć pozostania na własnym gospodarstwie była czynnikiem przesądzającym o zadeklarowaniu przynależności do narodu polskiego podczas weryfikacji. Zdaniem badacza problemu, Piotra Madajczyka, „autochtoni nie mieli poczucia bycia obywatelami państwa prawa, opartego na sprawiedliwości i praworządności. Skarg nie załatwiano, na pisma nie odpowiadano, decydowały znajomości i nieformalne powiązania. Uciekano od tego wyjeżdżając. Była to raczej atmosfera niż konkretne działania i tym bardziej władze nie potrafiły zapanować nad sytuacją, bowiem umiano zwalczać jedynie jawne wystąpienia, ale takich nie było wiele. Władze szukające zgodnego ze stalinowskim stereotypem wroga były bezradne”195. Wśród wyjeżdżających z województwa katowickiego było wielu działaczy PZPR, osób pracujących na kierowniczych stanowiskach w przemyśle i administracji, wcześniej nie zdradzających poczucia przynależności do niemieckiej wspólnoty narodowej196.

Wielu zgłaszających się do wyjazdu Ślązaków zaczęło demonstracyjnie okazywać swoją niemieckość. Wynikało to z faktu przyśpieszania wydawania zezwoleń na wyjazd osobom uprawiającym niemiecką propagandę nacjonalistyczną. Masowo powracano do posługiwania się językiem niemieckim w miejscach publicznych, urzędach, zakładach pracy, środkach komunikacji. Liczne były przypadki występowania do władz o przywrócenie poprzedniego brzmienia imion i nazwisk197.

W Komitecie Centralnym PZPR nasilający się pęd emigracyjny widziano przede wszystkim jako ruch o podłożu ekonomicznym. Przyznano jednocześnie, że dotychczasowe metody repolonizacyjne okazały się całkowicie nieskuteczne. „Trzeba wziąć pod uwagę, że wyjeżdżający z Opolszczyzny to potomkowie rdzennie polskich rodzin, nieraz synowie i córki zasłużonych dla tej ziemi działaczy polskich, względnie oni sami — oceniało sytuację Biuro Polityczne KC PZPR. — Kontakty korespondencyjne i osobiste z mieszkańcami RFN wywołują psychozę wielkiej prosperity dla wszystkich przyjeżdżających do RFN, nie wyłączając rencistów i emerytów. (...) Psychoza ta znalazła wyraźne odbicie w poważnym zmniejszeniu się zainteresowania młodzieży autochtonicznej kształceniem się w uczelniach polskich. Znaczna część przerywa studia wyższe, rezygnuje z egzaminów dojrzałości i ogranicza pobyt w szkołach ogólnokształcących. Zjawisku temu towarzyszy równoczesny wzrost zainteresowania nauczaniem języka niemieckiego tak wśród dzieci, jak i dorosłych”198.

Wiele wskazuje na to, że władze były zupełnie nieprzygotowane na taki rozwój wydarzeń, nie miały też żadnej koncepcji działania, ani sprecyzowanej oceny zjawiska. W kręgach partyjnych i rządowych, zarówno szczebla centralnego, jak i lokalnego, byli zwolennicy maksymalnie szerokiego udzielania zezwoleń wyjazdowych, co w efekcie miało dać jednolitą strukturę narodowościową na ziemiach zachodnich i północnych. Poważną wadą tej koncepcji stanowiła perspektywa osłabienia kondycji przemysłu krajowego w wyniku wyjazdu robotników i nadzoru technicznego. Kolegium MSW, które często zajmowało się kwestią emigracji obywateli polskich do Niemiec, także w tej sprawie nie miało jednolitego stanowiska. Zdecydowanym zwolennikiem pozbycia się wszystkich osób uważających się za Niemców był wiceminister Stefan Antosiewicz199. Odmienne stanowisko reprezentował drugi wiceminister Zygfryd Sznek, który uważał za szkodliwe dla interesów państwa pozbywanie się wartościowych obywateli. Proponował przyjmować Niemców do partii, organizacji społecznych, otwierać szkoły niemieckie, wydawać prasę w języku niemieckim, a z wszelkich formularzy urzędowych wykreślić rubrykę „narodowość”, aby nie ułatwiać dyskryminacji ludności niepolskiej200. Na początku 1956 r. był to jednak pogląd odosobniony, nawet wśród zespołu kierowniczego MSW. Zgodność panowała jedynie w sprawie wyjazdów kalek, osób w starszym wieku i samotnych kobiet z dziećmi. W ich przypadku nie stawiano żadnych zastrzeżeń.

Dynamika ruchu wyjazdowego wpłynęła jednak na zmianę stanowiska władz wobec ludności rodzimej w województwach zachodnich i północnych. Po pierwsze uznano fakt, że autochtoni to nie tylko Polacy, lecz także Niemcy. Po drugie, że metodami administracyjnymi nie da się rozwiązać wszystkich problemów, a szczególnie zatrzymać w kraju tych, którzy uważali się za Niemców. W końcu 1956 r. Komitet Centralny PZPR i Prezydium Rządu ustaliły kryteria umożliwiające uzyskanie pierwszeństwa wyjazdu do Niemiec. Na podstawie tych ustaleń w lutym 1957 r. MSW opracowało przepisy wykonawcze. W pierwszej kolejności mogły wyjechać kobiety z dziećmi do mężów, dzieci do rodziców lub rodzice do dzieci, wdowy nie posiadające źródeł utrzymania w Polsce, którym przysługiwała renta po mężu w Niemczech, starcy niezdolni do pracy oraz osoby, których pobyt w Polsce nie był uzasadniony względami gospodarczymi201.

Równolegle z regulowaniem przepisów dotyczących wyjazdów podejmowano szereg działań sprawiających wrażenie, iż mają one na celu zapewnienie warunków życia narodowego dla tych, którzy chcieliby pozostać w Polsce. Pozwalano na rozwój szkolnictwa, poszerzono dostępność prasy w języku niemieckim, a w końcu 1956 r. przystąpiono do tworzenia Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców (TSKN). Były to jednak działania połowiczne, niezdecydowane, nie zobowiązujące administracji lokalnej do szerszego uwzględnienia interesów ludności niemieckiej i poszanowania odrębności kulturowej Ślązaków, Warmiaków lub Mazurów. W rezultacie, począwszy od 1956 r., głównie w wyniku narastania psychozy wyjazdowej, gwałtownie zaczęła maleć liczba szkół z niemieckim językiem nauczania. W 1954 r. było ich 140 (7 330 uczniów), w 1956 r. — 127 (5 701 uczniów), w 1958 r. pozostało 18 (580 uczniów)202.

Nie powiodła się także próba oddziaływania na społeczność niemiecką poprzez TSKN. Organizacja ta, utworzona przez osoby z rekomendacji PZPR, wprawdzie szybko pozyskała około 4 tys. członków, lecz wkrótce większość z nich opuściła jej szeregi. Oczekiwano, że przynależność do TSKN ułatwi wyjazd do Niemiec lub załatwienie innych spraw w urzędach państwowych. Tymczasem działaczy Towarzystwa na Śląsku wożono do fabryk, kopalni i hut, by agitowali oni robotników niemieckich do wydajnej pracy, zapewniali o dobrych perspektywach dla demokracji w Polsce, przekonywali o dobrobycie panującym w NRD203. Instrumentalne wykorzystywanie przez władze partyjne TSKN nie mogło mu przysparzać ani wiarygodności, ani zwolenników. Za usługi oddane władzy działacze Towarzystwa nie otrzymywali nic w zamian. Domagali się świetlic i domów kultury. W liście do KC PZPR zwracali uwagę, że nawet niewielkie grupy Greków, przywiezionych na Śląsk w końcu lat czterdziestych, miały znacznie większe możliwości rozwoju własnej kultury niż rdzenna ludność na swojej ziemi204.

W wyniku rozmów przedstawicieli MSW i ambasady NRD w Warszawie w kwietniu 1957 r. uzgodniono, że TSKN będzie głównym adresatem pomocy kulturalnej przekazywanej z Niemiec Wschodnich do Polski. Z NRD miały być dostarczane książki, czasopisma, gazety, filmy i aparatura do ich wyświetlania, wyposażenie domów kultury i środki transportu205. Ponieważ przytłaczająca większość wyjeżdżających chciała emigrować do RFN, rządy Polski i NRD szukały sposobów skierowania części tego strumienia ludzkiego do Niemiec Wschodnich206. TSKN, poprzez rozprowadzanie literatury i projekcję filmów, miało reklamować wśród zainteresowanych wyjazdem walory niemieckiego państwa socjalistycznego.

Krótkotrwały okres prosperity przeżywała natomiast prasa w języku niemieckim, a szczególnie dziennik „Arbeiterstimme”. Ukazywał się on od 1951 r. na Dolnym Śląsku jako tygodnik w nakładzie 7 tys. egzemplarzy. W lipcu 1955 r. pismo przekształcono w ogólnokrajowy dziennik w języku niemieckim. Nakład pisma wzrósł do 27 tys. egzemplarzy, a objętość do 34 stron. Kolportaż odbywał się głównie poprzez prenumeratę, co wiązało redakcję z czytelnikami i dawało możliwość oddziaływania na stosunkowo dużą grupę ludzi. Najwięcej prenumeratorów w 1957 r. było w Opolu — 3 277, Olsztynie — 3 037, Wrocławiu — 2 008, Koszalinie — 1 666, zaś w wolnej sprzedaży najwięcej rozprowadzano we Wrocławiu — 7 140 i Katowicach — 4 411207. Sukces był tym większy, że redaktorami gazety byli prawie wyłącznie znający język niemiecki Polacy. Dopiero w 1957 r. zaczęto zatrudniać dziennikarzy narodowości niemieckiej. Według Komisji KC PZPR oceniającej pismo, redakcji „Arbeiterstimme” udało się pogodzić kilka sprzecznych ze sobą tendencji — prezentować linię partii, bronić interesów ludności niemieckiej, a ponadto w miarę rzetelnie informować o sytuacji w RFN i NRD. Gazeta miała czytelników w Austrii, RFN i Argentynie. Byli to głównie Niemcy, którzy wcześniej mieszkali na terenach położonych na wschód od Odry. W dzienniku ukazywały się artykuły krytycznie oceniające rząd NRD za brak zainteresowania losami ludności niemieckiej w Polsce. Komisja KC podzielała zresztą ten pogląd, wychodząc z założenia, że w ten sposób większe pole manewru uzyskują zachodnioniemieckie ośrodki propagandowe208. Komitet Centralny żądał natomiast od redakcji podjęcia zdecydowanej walki z rewizjonizmem niemieckim.

Z obszernej korespondencji, którą redaktor naczelny Bogdan Winnicki wysyłał do Komisji KC PZPR do Spraw Narodowościowych wynika, że gazeta w porozumieniu z władzami partyjnymi i za ich zgodą, wiele uwagi poświęcała korupcji wśród urzędników państwowych, którzy mieli wpływ na podejmowanie decyzji umożliwiających wyjazd do Niemiec, publikowała informacje o zorganizowanych napadach na górników niemieckich powracających z nocnych zmian, o krwawych burdach urządzanych przez ludność napływową i zupełnej bierności w takich przypadkach milicji i Urzędu Bezpieczeństwa. Pisano także o represjonowaniu ludzi za posługiwanie się językiem niemieckim w miejscach publicznych209. Winnicki był zresztą zdecydowanym zwolennikiem ułatwiania wyjazdów dla wszystkich pragnących opuścić terytorium Polski. Ich miejsca w kopalniach i PGR-ach — pisał do KC PZPR — mogliby zająć Polacy powracający z ZSRR210. Natomiast ci autochtoni, którzy chcieli pozostać — jego zdaniem — powinni być szczerymi patriotami polskimi i w zamian otrzymać utracone po wojnie domy i gospodarstwa. Być może publikacje, przedstawiając ponurą rzeczywistość, miały także na celu ułatwienie wyboru ludności rodzimej Śląska, Warmii, Mazur, Pomorza Zachodniego poprzez zachęcanie do wyjazdu tych, którzy rzeczywiście poczuli się Niemcami, pozostałym zaś sugerując zdecydowane opowiedzenie się za polskością. Istniejąca sytuacja — zdaniem redaktora naczelnego „Arbeiterstimme” — była nie do zniesienia na dłuższą metę ani dla ludności napływowej, ani dla rodzimej. „Żywiołowa i powszechna nienawiść” — pisał do Aleksandra Sława — panująca między obu grupami nie pozwalała na normalne funkcjonowanie szkół, zakładów pracy. Nauczyciele i milicja raczej podsycały niż łagodziły konflikty211. Winnicki, który niewątpliwie miał zaufanie władz partii, zamieszczał zresztą publikacje zgodne z ówczesną polityką partii, potępiającą wszelkiego rodzaju ekscesy nacjonalistyczne.

Na początku 1958 r. władze zdecydowały się jednak na powrót do polityki repolonizacji ziem zachodnich i północnych. Biuro Polityczne KC PZPR, motywując wyjazdem ludności niemieckiej z Polski, nakazało wycofanie „Arbeiterstimme” z wolnej sprzedaży i ograniczenie kolportażu do prenumeraty212. W kwietniu 1958 r. dziennik przekształcono w tygodnik pod nową nazwą „Die Woche in Polen”, a w grudniu w ogóle zaprzestano jego wydawania. Uznano bowiem, że dla pozostających w Polsce autochtonów zbędne jest pismo w języku niemieckim.

W drugiej połowie 1957 r. władze konsekwentnie ograniczały rozwój wszystkich instytucji sprzyjających kształtowaniu się niemieckiej tożsamości narodowej. Odmówiono m.in. zarejestrowania Towarzystwa Niemców na Warmii i Mazurach, duchownym protestanckim zabroniono odprawiania nabożeństw w języku niemieckim213. W województwie wrocławskim rozwiązano nawet amatorskie zespoły artystyczne214. Przewodniczący Rady Państwa, Aleksander Zawadzki na spotkaniu z ludnością autochtoniczną Warmii i Mazur nie skrywał, że celem władz było ukształtowanie jednolitego pod względem narodowym społeczeństwa na tych ziemiach215. Autochtoni mieli zatem do wyboru: zaadaptować system wartości i zachowań przyniesiony przez ludność napływową lub ubiegać się o wyjazd do Niemiec.

Równolegle z polityką marginalizacji życia kulturalnego w coraz szerszym zakresie udzielano zezwoleń na opuszczanie kraju dla osób deklarujących narodowość niemiecką. Dynamikę ruchu emigracyjnego do Niemiec w latach 1955-1958 dość przejrzyście odzwierciedlają wyjazdy z województwa katowickiego. W 1955 r. wyjechało stamtąd do obu państw niemieckich 163 osoby, w 1956 r. — 5 168, w 1957 r. — 15 912 i w 1958 r. — 29 835216. W końcu 1958 r. na rozpatrzenie wniosków wyjazdowych przez Prezydium WRN w Katowicach czekało wciąż ponad 50 tys. osób. Liczba chętnych do wyjazdów nie malała, lecz wciąż rosła. Ze wszystkich województw od 1 stycznia do 1 września 1958 r. wyjechało 105 tys., a do prezydiów WRN wpłynęło 66 tys. nowych wniosków217.

Ruch migracyjny napędzał spiralę korupcji, bowiem ubiegający się o wyjazd, obawiając się ponownego zamknięcia granic, starali się przyśpieszyć wydawanie decyzji przez prezydia WRN. Komenda Główna MO informowała Komitet Centralny PZPR, że branie łapówek przez urzędników wojewódzkich w zamian za przyśpieszenie wyjazdu lub udzielenie zezwolenia osobom nie spełniającym wymaganych warunków stało się powszechne218. Składający wnioski o wyjazd Niemcy i autochtoni, za ich pozytywne rozpatrzenie, byli zmuszani do przekazywania przedstawicielom władzy łapówek w postaci swoich domów, mieszkań, mebli, sprzętu gospodarstwa domowego. Niekiedy osobami przyjmującymi byli najwyżsi przedstawiciele administracji wojewódzkiej219.

Korupcji sprzyjała także specyficzna atmosfera wokół problemu niemieckiego w Polsce. Przez długie lata Niemców oficjalnie nie było, a wnioski o wyjazd zgłaszali głównie ludzie uznawani do tej pory za autochtoniczną ludność słowiańską. „W Gdańsku — pisał przewodniczący miejscowej Komisji KW PZPR do Spraw Narodowościowych Adam Zieliński — mieszka około 40 tys. gdańszczan — rodowitych obywateli, w tym 10 tys. Niemców, lecz nikt otwarcie do narodowości niemieckiej nie przyznaje się, tylko do Prezydium WRN wpływa coraz więcej podań z prośbą o wyjazd do Niemiec”220.

W połowie września 1958 r. zakończono przyjmowanie wniosków o wyjazd. Do końca tego roku w ramach akcji łączenia rodzin wyjechało z Polski 216 tys osób221. Wyjechali przede wszystkim najaktywniejsi przedstawiciele ludności autochtonicznej. Zdaniem Urzędu Rady Ministrów, oceniającego skutki emigracji obywateli polskich do Niemiec, przyniosła ona następujące korzyści: doprowadziła do końca akcję łączenia rodzin, starzy ludzie otrzymali renty lub emerytury, do wypłacania których w Polsce nie było podstaw prawnych, „odciążono kraj od nosicieli nacjonalizmu i rewizjonizmu oraz elementów kryminalnych, rozładowano dążenia zmierzające do utworzenia niemieckiej mniejszości narodowej ze wszystkimi wynikającymi stąd konsekwencjami”222. Rząd dostrzegał także skutki ujemne. „Do RFN wyjechała w większości ludność rodzima, a więc polska”. Kraj opuściły także osoby pochodzące z Polski centralnej mające za współmałżonków autochtonów lub Niemców. Wyjeżdżali przeważnie ludzie młodzi. Emigracja ta wywołała niepożądane skutki gospodarcze, będące następstwem ubytku rąk do pracy223.

Od 1958 r. rozpoczęto planowe prowadzenie działań mających na celu pełną integrację ziem zachodnich i północnych z resztą kraju. Plan Biura Politycznego Komitetu Centralnego PZPR „adaptacji Opolszczyzny” przewidywał m.in. zapewnienie środków finansowych Instytutowi Śląskiemu na prowadzenie badań i wydawanie literatury naukowej uzasadniającej polskość tych ziem, „osiedlanie na ziemiach zachodnich elementu pracowitego, fachowego i narodowo pewnego”, podniesienie autorytetu nauczyciela polskiego, powoływanie na odpowiedzialne stanowiska w administracji ludzi fachowo przygotowanych i znających specyfikę Opolszczyzny oraz „ograniczenie dostępu do stanowisk kościelnych elementowi niepewnemu — proniemieckiemu”224. Tworzono w ten sposób nowe zastępy autochtonów oczekujących na kolejną akcję łączenia rodzin.

* * *

Straty poniesione przez społeczność żydowską na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych uniemożliwiały odbudowę życia narodowego tej mniejszości po październikowym przełomie. Pozbawione poparcia społecznego TSKŻ swoją aktywność ograniczało do organizowania okolicznościowych akademii z okazji różnych uroczystości upamiętniających wydarzenia w ruchu komunistycznym. Niewielu Żydów interesowała taka działalność, dlatego liczba członków tej organizacji nie była zbyt wielka. Do poszczególnych oddziałów Towarzystwa zapisywało się od 3 do 10 proc. Żydów mieszkających na danym terenie225.

Bardzo szybko postępowała asymilacja ludności żydowskiej w Polsce. Na początku lat pięćdziesiątych prawie zupełnie zniknęły tradycyjne stroje, koszerna kuchnia, a w życiu prywatnym język jidysz wypierany był przez polski. Tożsamość Żydów — jak pisze Alina Cała — stała się niedookreślona, płynna. „Bardziej kojarzono ją z nieprzyjemnymi doświadczeniami, lękiem, rzadziej — z pozytywnymi wartościami i dziedzictwem, z którego by należało być dumnym”226.

Przełom polityczny w Polsce w połowie lat pięćdziesiątych, z jednej strony wyzwolił nową falę antysemityzmu i wystąpień antyżydowskich, z drugiej zaś uaktywnił te środowiska żydowskie, które przez ostatnie kilka lat nie uczestniczyły w życiu narodowym. Odradzał się amatorski ruch artystyczny — zespoły muzyczne, taneczne, teatralne, chóralne. Większą samodzielność próbował odzyskać Związek Religijny Wyznania Mojżeszowego. Wraz z nową falą migracji byłych obywateli II Rzeczypospolitej z ZSRR do Polski powróciło około 20 tys. Żydów, wśród nich wielu wybitnych przedstawicieli nauki i kultury. Oni także w dużym stopniu wpływali na dynamizowanie procesów odradzania się żydowskiego życia intelektualnego w Polsce.

14 października 1955 r. Sekretariat KC PZPR przyjął uchwałę „w sprawie wrogiej działalności nacjonalistycznych organizacji żydowskich i ich oddziaływania na środowiska żydowskie w Polsce”227. W dokumencie pisano, że z powodu nasilonej akcji przesyłania do Polski przez ośrodki żydowskie z USA, Szwajcarii i innych krajów zachodnich listów, paczek i literatury, w środowiskach żydowskich w Polsce ożywiły się tendencje syjonistyczne i zainteresowanie emigracją. Sekretariat KC postanowił przeprowadzić na szeroko zakrojoną skalę akcję uświadamiającą polskich Żydów o prowokacyjnym charakterze działalności ośrodków zagranicznych. Szczególną rolę w tym przedsięwzięciu wyznaczono TSKŻ, które miało uwiarygodniać partyjną propagandę. Jednocześnie, aby pozbyć się z kraju najbardziej niewygodnych przedstawicieli społeczności żydowskiej, zobowiązano MSW do szybszego udzielania zezwoleń wyjazdowych w „uzasadnionych wypadkach”. MSZ zobowiązano natomiast do udzielania zezwoleń na powrót dla tych Żydów, którzy wyjechali po wojnie z Polski, lecz ich rodziny pozostały w kraju. Była to niewątpliwie zapowiedź zmian, także w polityce wobec mniejszości żydowskiej.

Postępująca odwilż polityczna tworzyła korzystniejsze warunki do nawiązywania kontaktów ze środowiskami żydowskimi w Europie, Ameryce i Izraelu oraz przywracania więzi zerwanych w końcu lat czterdziestych. W 1957 r. ponownie zaczęła napływać pomoc Jointu dla inwalidów, dzieci i chorych, odradzały się ośrodki edukacyjne ORT Union. Wzrastało także znaczenie jedynej organizacji żydowskiej — TSKŻ. Towarzystwo rozpoczęło akcję propagandową na rzecz przywrócenia nauczania w języku jidysz, wprowadzenia w szkołach żydowskich przedmiotu „historia Żydów” oraz utworzenia na jednym z uniwersytetów polskich filologii żydowskiej228.

Z treści pisma przewodniczącego ZG TSKŻ Grzegorza Smolara do sekretarza Komisji do Spraw Narodowościowych KC PZPR Aleksandra Sława wynika, że w końcu 1957 r. na terenie Polski istniało 7 szkół żydowskich, 30 klubów, gdzie rozwijały się różne formy życia kulturalnego, ponad 5 tys. czytelników książek i prasy w języku jidysz229. Teatr Żydowski w Warszawie, własne wydawnictwo „Jidysz Buch”, dziennik „Fołks Sztyme” i miesięcznik literacki „Jidysze Szriftn” były niewątpliwie instytucjami podtrzymującymi żydowskie życie narodowe w Polsce, lecz nie mogły spełnić roli licznych organizacji politycznych, kulturalnych, oświatowych, charytatywnych, gospodarczych i religijnych działających przed 1949 r. Zmiany zachodzące po 1956 r. oznaczały jedynie poluzowanie gorsetu ideologicznego dla różnych form działalności intelektualnej. Nie było natomiast żadnych przesłanek sprzyjających odbudowie instytucji zlikwidowanych w okresie stalinizmu.

Odrodzeniu żydowskiego życia narodowego nie sprzyjał również szerzący się, zarówno w szeregach władzy, jak i społeczeństwie, antysemityzm. Niektórzy przedstawiciele aparatu partyjnego próbowali rozliczać się ze stalinizmem określając tę epokę „rządami żydokomuny”230. Próby przerzucenia odpowiedzialności za zbrodnie komunistycznego aparatu przemocy na Żydów dawały podstawy do usuwania przedstawicieli tej społeczności ze stanowisk kierowniczych w partii, administracji państwowej, placówkach naukowych i przedsiębiorstwach produkcyjnych231. Intelektualiści żydowscy zatrudnieni w Uniwersytecie Wrocławskim zwracali się bezpośrednio do Komitetu Centalnego PZPR o podjęcie działań powstrzymujących narastanie tendencji rasistowskich. Jednocześnie informowali, że lokalne władze partyjne z pełną obojetnością przyglądają się temu zjawisku232. Ich doniesienia potwierdzał I sekretarz KW PZPR we Wrocławiu Biełowicz, który pisał, że „potęgująca się fala antysemityzmu nie spotkała się ze zdecydowanym odporem instancji partyjnych. Za słaby był również opór władz bezpieczeństwa i wymiaru sprawiedliwości”233.

O obojętności władz partyjnych i administracyjnych wobec przejawów antysemityzmu w różnych częściach kraju informował także KC PZPR przewodniczący ZG TSKŻ Grzegorz Smolar234. Liczba sygnałów napływających z całej Polski o wystąpieniach antysemickich wskazywała na to, że stały się one zjawiskiem dość powszechnym. Niektórzy działacze żydowscy uznali ten fakt za przejaw odgórnej inspiracji. Jego źródła miały wypływać z kierowniczych kręgów partii lub nawet z ZSRR235. Zdaniem łódzkich Żydów, którzy swoje stanowisko przedstawili podczas narady aktywu partyjnego w KW PZPR w maju 1957 r., zmiany zachodzące w życiu społeczno-politycznym sprzyjały utrwalaniu stereotypów o Żydach. Wprowadzenie religii do szkół dało dla wielu katechetów okazję do manipulowania nastrojami dzieci i młodzieży. Często powtarzano na przykład tezę, że Żydzi zabili Chrystusa, przemilczano zaś, że Chrystus był Żydem236. Wzrost nastrojów antysemickich w szkołach rodził różne formy agresji w stosunku do dzieci żydowskich ze strony ich chrześcijańskich rówieśników237. Ze Szczecina, Łodzi i Wałbrzycha napływały do KC PZPR informacje o dewastowaniu mienia należącego do Żydów lub organizacji żydowskich, o przypadkach czynnej napaści z powodów rasowych i nieprzyjmowaniu do pracy, nawet na stanowiska robotnicze, osób należących do tej narodowości238.

Reakcją środowisk żydowskich na wzrost przejawów antysemityzmu było wzmożone składanie wniosków o pozwolenie wyjazdu z Polski. Według danych, które MSW przekazywało do KC PZPR, w 1955 r. o wyjazd ubiegało się 2 482 osób. Co dziesiąte podanie zostało rozpatrzone pozytywnie. W 1956 r. liczba Żydów ubiegających się o wyjazd z Polski wzrosła do prawie 22 tys. Pozwolenie otrzymało ponad 9 tys.239 Z raportu dyrektora gabinetu ministra spraw wewnętrznych z lutego 1957 r. wynikało, że główną przyczyną wyjazdów był wzrost nastrojów antysemickich, utrata pracy lub trudności z jej znalezieniem z powodu żydowskiego pochodzenia, prześladowania dzieci w szkołach240. Większość wyjeżdżających — ponad 70 proc., — stanowili pracownicy spółdzielni produkcyjnych i inteligencja. O wyjazd ubiegali się także Żydzi, którzy wcześniej deklarowali narodowość polską. Byli to w większości zdemobilizowani oficerowie WP, MO, UBP, intelektualiści, lekarze, inżynierowie, przedwojenni komuniści, pozbawieni pracy urzędnicy241. Wielu z nich, z powodu antysemickich nastrojów w samej partii, doznało ogromnych rozczarowań. Komunizm, o który walczyli nieraz przez całe życie, okazał się inny niż oczekiwali. Nie był wolny od nacjonalizmu, zaś antysemickimi hasłami szermowały osoby proletariackiego lub chłopskiego pochodzenia.

Do listopada 1956 r. wyjeżdżający do Izraela otrzymywali jedynie dokument uprawniający do opuszczenia Polski. Wcześniej jednak zobowiązani byli do zrzeczenia się obywatelstwa polskiego. Dopiero w końcu listopada 1956 r. niektórym wyjeżdżającym Żydom MSW zaczęło wydawać paszporty zagraniczne PRL, dające możliwość powrotu do Polski. Dokumenty takie otrzymywali głównie byli działacze partyjni, pracownicy MO, UBP, sądownictwa, prokuratury, oficerowie WP. Władzom ministerstwa zależało na zatrzymaniu tych osób w kraju, zaś w stosunku do pozostałych Żydów proponowały one znieść wszelkie ograniczenia wyjazdowe242. Komisja do Spraw Narodowościowych KC proponowała, aby szczególne ułatwienia wyjazdowe stworzyć Żydom niepełnosprawnym, kalekom i starcom243.

Część Żydów, zwłaszcza intelektualistów, którzy wyjechali z Polski do Izraela, chciała powrócić do kraju. Władze MSW wydanie pozwolenia na ponowne osiedlenie się uzależniały od posiadania rodziny w Polsce i jej zobowiązania do udostępnienia mieszkania i dostarczenia środków na utrzymanie244. Żydów tych potraktowano jak cudzoziemców.

Brak jest jednoznacznych dowodów na to, że władze PRL w latach 1956-1958 świadomie tworzyły warunki psychologiczne zachęcające Żydów do emigracji z Polski, jednak podejmowane decyzje lub ich brak wskazują jednoznacznie na zainteresowanie takim rozwiązaniem. Oficjalnie różne instancje partyjne, zwłaszcza szczebla centralnego, opowiadały się za tworzeniem warunków dla rozwoju życia narodowego także mniejszości żydowskiej w Polsce. Z Sekretariatu Komitetu Centralnego PZPR wychodziły apele o zwalczanie nacjonalizmu i antysemityzmu wśród członków partii, kierowanie do sądów wniosków o karanie winnych naruszania godności osób należących do mniejszości narodowych, lecz wszystko kończyło się na działaniach werbalnych. W kwietniu 1957 r. Sekretariat KC wydał nawet specjalny okólnik skierowany do struktur terenowych partii „w sprawie źródeł i przejawów zjawiska antysemityzmu”245. W okólniku przyznano, że antysemityzm jest obecny także wśród kierowniczych organów partii, że występują liczne fakty zwalniania robotników i majstrów żydowskich z fabryk, usuwania pracowników pochodzenia żydowskiego z urzędów, wymuszania opuszczania mieszkań przez Żydów, szykanowania dzieci w szkołach. Antysemityzm uznano za ruch reakcyjny, antynarodowy i antypatriotyczny. Komitet Centralny wzywał członków partii do walki z nacjonalizmem podkreślając, że organizacja do której należą posiada internacjonalistyczny charakter.

Wiele wskzuje na to, że treść tych dokumentów miała niewielki wpływ na życie codzienne. Niektórzy działacze partyjni uczestniczyli w tworzeniu nastrojów antyżydowskich, odpowiadając w ten sposób na oczekiwania znacznej części społeczeństwa246. Nieliczne szkoły z żydowskim językiem nauczania przekształcano w tym czasie w placówki, gdzie jidysz pozostawał tylko jednym z przedmiotów247. Z Komitetu Centralnego apelowano także o ponowne przyjmowanie do pracy Żydów „wypartych z pobudek nacjonalistycznych, względnie lokowanie w innych zakładach”248. W praktyce jednak szybko rosła liczba przypadków zwalniania z pracy osób o żydowskim pochodzeniu249. Niektórzy urzędnicy oczekiwali także, że emigracja Żydów złagodzi problemy mieszkaniowe w miastach250. Dlatego starali się tworzyć odpowiednie warunki psychologiczne zachęcające do wyjazdu z Polski.

W maju 1957 r. Komisja do Spraw Narodowościowych KC PZPR nakazała przeprowadzić w prasie i radiu akcję propagandową „zwalczającą legendy o Żydach-dyrektorach”. W praktyce przekonywanie społeczeństwa polskiego, że państwem rządzą Polacy, zachęcało jedynie do dopasowywania rzeczywistości do obrazu kreowanego przez tę propagandę. Jednocześnie sugerowało, że Żyd pełniący funkcję dyrektora powinien być uważany za przypadek szczególny. Środki masowego przekazu miały szeroko informować o strukturze społecznej ludności żydowskiej w Polsce opierając się na danych ustanowionych przez Sekretariat KC. Prasa, zgodnie z życzeniem władz partii, powinna była pisać, że 52 proc. Żydów to robotnicy, 12 proc. — rzemieślnicy, 20 proc. — pracownicy handlu i urzędnicy, 8 proc. — wolne zawody, 8 proc. — pozostali251. Redakcje gazet miały ponadto zamieszczać reportaże o „braterskim współżyciu robotników żydowskich i polskich w przemyśle państwowym i spółdzielniach pracy, popularyzować sylwetki postępowych Żydów, którzy przyczynili się do rozwoju nauki i gospodarki Polski”. Legendę o Żydach dyrektorach zamierzano zastąpić mitem o Żydach proletariuszach.

Efektem tych działań było bardziej staranne ukrywanie swojej narodowości przez Żydów piastujących stanowiska kierownicze w administracji lub gospodarce. Sekretarz Komisji do Spraw Narodowościowych KW PZPR w Gdańsku J. Werda pisał do Komitetu Centralnego, że na terenie województwa mieszkało kilkaset osób pochodzenia żydowskiego. Znaczna część z nich należała do partii, pełniła funkcje kierownicze w zakładach pracy i instytucjach kulturalnych. Nie było wśród nich chętnych do działania w organizacji żydowskiej, ani uzewnętrzniania swojego pochodzenia narodowego. „Ludzie ci są często dyskryminowani pośrednio lub bezpośrednio — pisał Werda. — Komisja do Spraw Narodowościowych KW w Gdańsku uznała, że inspirowanie aktywności środowiska żydowskiego sprzyjałoby jedynie prowokowaniu wystąpień antysemickich”252. W sytuacji, gdy Żydzi nie stawiali żadnych postualatów pod adresem władz, KW PZPR w Gdańsku nie znajdował podstaw do stwierdzenia obecności tej grupy narodowościowej na terenie województwa.

Według danych, którymi dysponował ZG TSKŻ, na początku 1958 r. w Polsce znajdowało się 40 tys. Żydów, w tym 10 tys. stanowili repatrianci z ZSRR. Ponad 20 tys. miało zamiar opuścić Polskę253. Prawdopodobnie jednak w tej statystyce nie uwzględniano osób, które z różnych względów nie przyznawały się do narodowości żydowskiej.

W 1958 r. władze podjęły szereg decyzji ograniczających działalność nawet najbardziej lojalnych środowisk żydowskich. W marcu zarząd RSW „Ruch” przekształcił gazetę „Fołks Sztyme” w tygodnik, a Polskie Radio zlikwidowało audycje dla zagranicy w języku jidysz254. Zdjęte z programu audycje radiowe adresowane były głównie do środowisk żydowskich w ZSRR, które w tym czasie dotknęła nowa fala antysemickich wystąpień. O pomoc Żydom radzieckim, a zwłaszcza umożliwienie emigracji do Polski, zwracali się do KC PZPR działacze TSKŻ, lecz ich apele zostały uznane jako „niesłuszne tendencje”255. Zachowanie władz PZPR w niektórych środowiskach żydowskich uznano zaś jako zapowiedź ograniczania swobód kulturalnych i przenoszenia wzorców polityki radzieckiej do Polski256.

W październiku 1958 r. TSKŻ, po kilkumiesięcznej dyskusji w władzami PRL, otrzymało zgodę na ponowne przystąpienie do Światowego Kongresu Żydów. Towarzystwo zobowiązało się jednak domagać od Kongresu zajmowania stanowiska w kluczowych kwestiach polityki międzynarodowej. Postulaty uzgodnione z kierownictwem PZPR bardziej odzwierciedlały ówczesne hasła radzieckiej polityki zagranicznej, niż interesy społeczności żydowskiej w Polsce. TSKŻ żądało m.in, aby Kongres wypowiedział się przeciw doświadczeniom z bronią wodorową i odbudowie Wehrmachtu oraz za neutralnością Izraela w konflikcie bliskowschodnim257. Uzależnienie kierownictwa TSKŻ od KC PZPR nie sprzyjało bynajmniej poprawnemu ułożeniu stosunków z ośrodkami żydowskimi w świecie.

1 W. Roszkowski, Historia Polski 1914-1990, Warszawa 1992, s. 230.

2 A. Cała, H. Datner-Śpiewak, Dzieje Żydów w Polsce..., s. 91.

3 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-137, k. 15-16.

4 Tamże, sygn. 237/XIV-138, k. 38-39.

5 Tamże, sygn. 237/XIV-142, k. 52-55.

6 R. Drozd, Ukraińcy w Polsce..., s. 209.

7 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-138, k. 50.

8 S. Zabrowarny, Geneza i początki działalności Ukraińskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego, „Zeszyty Naukowe Instytutu Nauk Politycznych UW”, 1991, nr 16, s. 132.

9 Tamże, s. 133.

10 APB, zespół KW PZPR, sygn. 33/VII/102, k. 6-7.

11 CA MSWiA, zespół URM, akta Departamentu Spraw Administracji, sygn. 704/3, k. 116.

12 AAN, zespół Ministerstwa Oświaty, sygn. 784, k. 8.

13 Tamże, k. 9.

14 Tamże, k. 12-13.

15 Tamże, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-142, k. 10.

16 Tamże, k. 11.

17 O sytuacji politycznej i gospodarczej kraju i zadaniach partii, „Nowe Drogi”, 1956, nr 7/8, s. 218

18 W. Roszkowski, Historia Polski..., s. 234.

19 O aktualnych zadaniach politycznych i gospodarczych partii, „Nowe Drogi, 1956, nr 10, s. 5.

20 Uchwała KC PZPR w sprawie powołania Komisji KC PZPR do Spraw Mniejszości Narodowych: AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-137, k. 1.

21 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-142, k. 55.

22 Tamże, sygn. 237/XIV-141, k. 38.

23 Tamże, sygn. 237/XIV-137, k. 15-6.

24 Tamże, k. 18.

25 Tamże, sygn. 237/XIV-140, k 1-2.

26 Tamże, k. 5.

27 APB, zepół KW PZPR, sygn. 33/VII/102, k. 43.

28 Tamże, k. 45.

29 Tamże, k. 46.

30 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV/-140, k. 6-9.

31 Tamże, k. 7.

32 Tamże, k. 9.

33 Tamże, sygn. 237/XIV-138, k. 50.

34 Tamże, sygn. 237/XIV-141, k. 11.

35 Tamże, k. 14.

36 APB, zespół KW PZPR, sygn. 33/VII/102, k. 23.

37 Tamże, k. 25.

38 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-142, k. 6.

39 Tamże, k. 45-46.

40 Tamże, k. 22, 34-36.

41 Tamże, k. 37-39.

42 Tamże, sygn. 237/XIV-140, k. 16-19.

43 APB, zespół KW PZPR, sygn. 33/VII/102, k. 62.

44 Tamże.

45 Tamże, k. 69.

46 Tamże, k. 71.

47 Tamże, k. 72.

48 Tamże, k. 74.

49 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-142, k. 62-65.

50 Tamże, k. 67.

51 Tamże, sygn. 237/XIV-139, k. 22-23.

52 Tamże, sygn. 237/XIV-142, k. 83.

53 K. Tarka, Litwini w Polsce..., s. 74-75.

54 C. Żołędowski, Rozmieszczenie i liczebność mniejszości litewskiej w Polsce, „Zeszyty Naukowe Instytutu Nauk Politycznych UW”, 1992, nr 17, s. 185.

55 K. Tarka, Litwini w Polsce..., s. 113.

56 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-148, k. 4.

57 Cyt. za: K. Tarka, Litwini w Polsce..., s. 115.

58 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-148, k. 4-5.

59 Tamże, k. 2.

60 K. Tarka, Litwini w Polsce..., s. 118.

61 CA MSWiA, zespół MSW. Departament Społeczno-Administracjny, sygn. 7, k. 5.

62 Tamże, k. 7.

63 APB, zespół KW PZPR, sygn. 33/VII/102, k. 78-79.

64 K. Tarka, Litwini w Polsce..., s. 82.

65 APB, zespół KW PZPR, sygn. 33/VII/102, k. 172-173, 179.

66 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-148, k. 17.

67 A. Sław, O rozwinięcie walki z przejawami nacjonalizmu, „Nowe Drogi” , 1958, nr 8, s. 32-37.

68 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-148, k. 28.

69 K. Tarka, Litwini w Polsce..., s. 87.

70 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-148, k. 108.

71 Tamże, k. 58, 61.

72 Tamże, sygn. 237/XIV-147, k. 56.

73 Tamże, sygn. 237/XIV-148, k. 26.

74 Tamże, k. 66.

75 Tamże, k. 79.

76 Tamże, k. 80.

77 C. Żołędowski, Powstanie i ewolucja szkolnictwa narodowościowego w PRL..., s. 207.

78 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-138, k. 50.

79 Pacyfikacje wsi białoruskich na Białostocczyźnie przez polskie podziemie w latach 1945-1947 nigdy nie było przyjmowane przez Białorusinów w kategoriach „walki klasowej” lub politycznej. Zawsze widziano te wydarzenia jako przejaw konfliktu o charakterze narodowo-religijnym, por.: E. Mironowicz, Białorusini w Polsce 1944-1949, Warszawa 1993, s. 206-207.

80 J. Rawicz, Białorusini w Polsce. Droga do wspólnej sprawy, „Trybuna Ludu”, 08.09.1955; Tenże, Nowym torem, „Trybuna Ludu”, 10.09.1955.

81 APB, zespół KW PZPR, sygn. 33/VII/102, k. 1.

82 Rawicz, Białorusini w Polsce...

83 J. Rawicz, Nowym torem..

84 APB, zespół KW PZPR, sygn. 33/VII/102, k. 2.

85 Tamże, k. 3.

86 Tamże, k. 6-7.

87 Tamże, k. 6

88 Uchwała VIII Plenum KC PZPR o aktualnych zadaniach politycznych i gospodarczych partii, „Nowe Drogi”, październik 1956, nr 10.

89 APB, akta Rolniczego Zespołu Spółdzielczego w Czerewkach, sygn. 1, k. 39-70.

90 APB, zespół Prezydium WRN w Białymstoku, teczka nr 16, k. 16.

91 Tamże, k. 28-32.

92 Tamże, k. 25.

93 Tamże.

94 Tamże, k. 34-36.

95 Tamże, k. 38-43.

96 Tamże, k. 40.

97 M. Kapczuk, Ab patryjatyzmie, „Niwa”, 27.05.1956, nr 13.

98 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-138, k. 50; APB, zespół KW PZPR, sygn. 33/VII/102, k. 44, 136-138.

99 Piać hod dziejnasci BHKT, „Biełaruski kalandar”, 1962, s. 72-74.

100 List Balesławu Bierutu, „Biełaruski kalandar”, 1966, s. 41.

101 I Zjazd Białoruskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego odbył się 26 lutego 1956 r. Pierwsze informacje o planach wydawania w Białymstoku pisma w języku białoruskim ukazały się 13 stycznia 1956 r. w „Gazecie Białostockiej”. Tygodnik „Niwa” pojawił się w sprzedaży 4 marca 1956 r.

102 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-98, k. 3-4.

103 CA MSWiA, zespół MSW I, sygn. 197, k. 1.

104 Tamże, k. 2.

105 A. Karpiuk, Białoruskie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne w latach 1956-1970, „Białoruskie Zeszyty Historyczne”, 1994, nr 1, s. 92-93.

106 APB, zespół KW PZPR, sygn. 33/VII/102, k. 111, 162.

107 Tamże.

108 Tamże, sygn. 33/II/7, k. 353-354.

109 Szto z nami budzie, „Niwa”, 18.11.1956, nr 38.

110 APB, zespół KW PZPR, sygn. 33/VII/102, k. 160-162.

111 Tamże, k. 164-167.

112 Tamże, sygn. 33/II/7, k. 379.

113 Tamże, k. 354.

114 Przykładem takiego zachowania był przypadek Eliasza Fiedorowicza. Do 1956 r. był sekretarzem Prezydium WRN w Białymstoku. W październiku tego roku został zwolniony z zajmowanego stanowiska. Wstąpił do BTSK deklarując narodowość białoruską i zażądał od Towarzystwa zajęcia formalnego stanowiska w sprawie zwolnienia go ze stanowiska w Prezydium WRN. Gdy odmówiono interwencji, wstąpił do Rosyjskiego Towarzystwa Kulturalno-Oświatowego (według relacji Jerzego Wołkowyckiego, członka Komisji d/s Narodowościowych KW PZPR, działacza BTSK, redaktora naczelnego „Niwy” — relacja z dn. 05.09.1996).

115 S. Iwaniuk, Białorusini w wyborach do Sejmu PRL II kadencji, „Białoruskie Zeszyty Historyczne”, nr 2 (6), 1996.

116 APB, zespół KP PZPR w Bielsku Podlaskim 1948-1975, sygn. 37/V/1, k. 36-37.

117 Tamże, zespół KP PZPR w Hajnówce 1954-1975, sygn. 42/IV/7, k. 2; zespół KP PZPR w Sokółce 1948-1975, sygn. 50/IV/17, k. 10.

118 Tamże, zespół KW PZPR, sygn. 33/IV/41, k. 76.

119 Tamże, zespół KP PZPR w Siemiatyczach 1952-1975, sygn. 49/IV/8, k. 17.

120 Tamże, zespół KW PZPR, sygn. 33/VII/102, k. 9.

121 Tamże, k. 93.

122 APB, zespół KW PZPR, sygn. 33/VII/102, k. 29-33.

123 Tamże, k. 80-85.

124 Tamże, k. 83.

125 Tamże, k. 84 (wypowiedź Jana Sienkiewicza na posiedzeniu Komisji KW d/s Narodowościowych 25.04.1957).

126 Tamże, k. 127.

127 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-145, k. 21.

128 H. Wałkawycki, Wiry. Natatki redaktara, Białystok 1991, s. 47-48.

129 CA MSWiA, zespół MSW. Gabinet Ministra, sygn. 17/IX/268, t. 5, k. 242.

130 Tamże, k. 243.

131 Tamże, zespół Komitetu d/s Bezpieczeństwa, sygn. 131/36, k. 1-2.

132 Tamże, zespół MSW. Gabinet Ministra, sygn. 17/IX/268, k. 244.

133 Tamże, zespół MSW I, sygn. 198, k. 6.

134 Tamże, zespół MSW. Gabinet Ministra, sygn. 17/IX/268, k. 245.

135 Tamże, k. 212.

136 Tamże, k. 215.

137 E. Misiło, Akcja „Wisła”..., s. 119.

138 CA MSWiA, zespół MSW. Gabinet Ministra, sygn. 17/IX/268, t. 5, k. 214.

139 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-146, k. 11-13.

140 Tamże, k. 14.

141 Tamże, k. 77.

142 Tamże, sygn. 237/XIV-147, k. 112.

143 Tamże, k. 111-112; sygn. 237/XIV-141, k. 19.

144 Tamże, sygn. 237/XIV-146, k. 78.

145 Tamże, k. 80.

146 Tamże, sygn. 237/XIV-147, k. 36.

147 Tamże, k. 3.

148 R. Drozd, Ukraińcy w Polsce..., 214.

149 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-146, k. 109; „Trybuna Ludu”, 24.11.1957, nr 324.

150 „Dziennik Polski”, 24-25.11.1957, nr 280.

151 S. Zabrowarny, Geneza i początki działalności Ukraińskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego..., s. 133.

152 Cyt. za: S. Zabrowarny, Geneza i początki..., s. 134.

153 R. Drozd, Ukraińcy w Polsce..., s. 212.

154 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-146, k. 3-4, 11.

155 Tamże, k. 5.

156 Tamże, k. 37-38.

157 CA MSWiA, zespół MSW II. Gabinet Ministra, sygn. 921, k. 53.

158 Tamże, zespół MSW I, sygn. 198, k. 4.

159 S. Zabrowarny, Geneza i początki..., 153.

160 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-146, k. 41-42.

161 Tamże, k. 43.

162 Tamże, k. 47.

163 Tamże, k. 64-68.

164 Tamże, k. 70.

165 Tamże, k. 90.

166 Tamże, k. 105.

167 Tamże, k. 107.

168 Tamże, k. 52.

169 Tamże, s. 53-54.

170 R. Drozd, Ukraińcy w Polsce..., s. 221.

171 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-147, k. 1.

172 Tamże, k. 2, 8-9.

173 Tamże, k. 4.

174 Tamże, k. 10.

175 Tamże, k. 15.

176 Tamże, sygn. 237/XIV-138, k. 62-64.

177 Tamże, k. 65, 69.

178 S. Zabrowarny, Geneza i początki..., s. 144-152.

179 J. Ciągwa, Słowacka mniejszość narodowa w Polsce..., s. 196-197.

180 K. Smolana, Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Czechów i Słowaków w Polsce (1956-1961), „Zeszyty Naukowe Instytutu Nauk Politycznych UW”, 1992, nr 17, s. 193.

181 Według rozeznania MAP na początku lat pięćdziesiątych na terenie Spisza i Orawy mieszkało 15 tys. Słowaków, natomiast liczbę Czechów szacowano na 3 tys: AAN, zespół MAP sygn. 753, k. 4.

182 K. Smolana, Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Czechów i Słowaków..., s. 196.

183 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237XIV-140, k. 5-6.

184 Tamże, k. 8.

185 Tamże, sygn. 237/XIV-138, k. 50; W. Czajka, Szkolnictwo słowackie w Polsce w latach 1945-1982, „Zeszyty Naukowe Instytutu Nauk Politycznych UW”, 1991, nr 16, s. 175.

186 J. Ciągwa, Słowacka mniejszość narodowa w Polsce..., s. 200.

187 W. Czajka, Szkolnictwo słowackie..., s. 174.

188 Cyt. za: W. Czajka, Szkolnictwo słowackie..., s. 171-172.

189 Tamże, s. 173.

190 CA MSWiA, zespół MSW. Gabinet Ministra, sygn. 17/IX/68, t. 6, k. 57.

191 P. Madajczyk, Niemcy..., s. 91.

192 AAN, zespół PZPR, sygn. 237/VII-3114, k. 86-97.

193 CA MSWiA, zespół URM. Departament Społeczno-Administracyjny, sygn. 1186/962, k. 2.

194 H. Szczerbiński, Ludność pochodzenia rodzimego na Warmii i Mazurach..., s. 116-117.

195 P. Madajczyk, Niemcy..., s. 92.

196 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-153, k. 123-124.

197 H. Szczerbiński, Ludność niemiecka na Górnym i Opolskim Śląsku..., s. 164.

198 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-152, k. 78-79.

199 CA MSWiA, zespół MSW. Gabinet Ministra, sygn. 17/IX/268, t. 6, k. 50.

200 Tamże, k. 51, 76.

201 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-150, k. 58.

202 Tamże, sygn. 237/XIV-138, k. 50.

203 Tamże, sygn. 237/XIV-150, k. 66.

204 Tamże, k. 68.

205 Tamże, k. 21.

206 Tamże, k. 13.

207 Tamże, sygn. 237/XIV-138, k. 9.

208 Tamże, k. 17-18.

209 Tamże, sygn. 237/XIV-149, k. 16-17.

210 Tamże, k. 19.

211 Tamże, sygn. 237/XIV-150, k. 1-2.

212 Tamże, k. 47, 98.

213 Tamże, zespół PZPR, sygn. 237/VII-3360, k. 65.

214 P. Madajczyk, Niemcy..., s. 93.

215 H. Szczerbiński, Ludność pochodzenia rodzimego na Warmii i Mazurach..., s. 120.

216 CA MSWiA, zespół URM. Departament Społeczno-Administracyjny, sygn. 1186/962, k. 22.

217 Tamże, k. 35-36.

218 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-140, k. 25.

219 Tamże, k. 25.

220 Tamże, sygn. 237/XIV-141, k. 7.

221 J. Korbel, Emigranci z Polski do RFN w świetle statystyk i analiz (1952-1985), „Materiały i Studia Opolskie”, 1988, nr 30, s. 272.

222 CA MSWiA, zespół URM. Departament Społeczno-Polityczny, sygn. 1186/962, k. 13.

223 Tamże, k. 14.

224 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-152, k. 80-81.

225 A. Cała, Mniejszość żydowska..., s. 270.

226 Tamże, s. 271.

227 CA MSWiA, zespół MSW I, sygn. 200, k. 1-4.

228 A. Cała, Mniejszość żydowska..., s. 274-275.

229 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-149, k. 12.

230 P. Machcewicz, Polski rok 1956, Warszawa 1994, s. 223-232.

231 J. Siekierska, O sprawach drażliwych słów kilka, „Nowe Drogi”, 1956, nr 6.

232 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-149, k. 32.

233 Tamże, k. 56.

234 Tamże, k. 13.

235 Tamże, k. 34.

236 Tamże, k. 36.

237 J. Siekierska, O sprawach drażliwych....

238 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-149, k. 78.

239 Tamże, k. 2.

240 Tamże, k. 3.

241 Tamże, k. 4.

242 Tamże, k. 5-6.

243 Tamże, k. 29.

244 Tamże, k. 59.

245 Tamże, sygn. 295/VII-149, k. 265-266.

246 A. Cała, Mniejszość żydowska..., s. 277.

247 C. Żołędowski, Powstanie i ewolucja szkolnictwa narodowościowego w PRL..., s. 207 208.

248 APB, zespół KW PZPR, sygn. 33/VII/102, k. 22.

249 A. Cała, Mniejszość żydowska..., s. 277.

250 Tamże, s. 278.

251 APB, zespół KW PZPR, sygn. 33/VII/102, k. 23.

252 AAN, zespół KC PZPR, sygn. 237/XIV-141, k. 7.

253 Tamże, sygn. 237/XIV-149, k. 99.

254 Tamże, k. 93.

255 Tamże, k. 102.

256 Tamże, k. 100.

257 Tamże, k. 97.